By Katarzyna Mianowska on piątek, 05 kwiecień 2013
Category: Szczęście w życiu. Kryzys życiowy

Moje cele? Nie moje cele?


"Okiem psychologa. Jak wyznaczać cele, które są naprawdę nasze?
"

Z jednej strony bez nich nie da się żyć. Dzięki nim idziemy do przodu, spełniamy marzenia, rozwijamy się w różnych obszarach.

Z drugiej strony mam poczucie, że cele potrafią sprawić, że żyjemy wąskotorowo, jednorodnie, nie mamy innej perspektywy, że celem staje się dojście do upragnionego celu. Codziennie zatem próbujemy posunąć się na przód, żaląc się i frustrując, że tak wolno nam to idzie, że wręcz zbaczamy ze ścieżki, że się cofamy czy nawet z niej uciekamy. 

Owszem, są ludzie, którzy wyznaczają sobie cele i je realizują bez najmniejszego problemu. Nawet jeśli przeszkoda się znajdzie, to z lekkością ją pokonują (tak to przynajmniej wygląda, gdy patrzy się z boku).

Ostatnio spotykam coraz więcej ludzi, którzy wprost mówią o zagubieniu się w swoim życiu. Czują potrzebę, tęsknotę za zmianą, za swoim kierunkiem w życiu, choć nie do końca są w stanie określić, o co im chodzi. Zagonieni, zaplątani w codzienności, trudno im się nawet zatrzymać i zapytać: czy to co teraz robię, to jest to co bym chciał/a?

Wydaje się, że boimy się tego pytania, a jeszcze bardziej boimy się odpowiedzi na nie. Co jeśli nic mi nie przyjdzie do głowy? A to pytanie z kolei rodzi wiele przykrych emocji: przerażenie, pustkę, złość, bezradność. Trudno nam z takimi uczuciami długo wytrzymać, więc gonimy dalej, aż ciało zaczyna odmawiać posłuszeństwa (więcej na ten temat w artykule Co mówi do nas nasze ciało?).

Wszelkiego rodzaju przewlekłe bóle, wrzody, migreny, nudności (o ile nie jest to wynikiem choroby) to znak, że ciało też zaczyna się buntować przeciwko takiemu trybowi życia. Z kolei zmęczenie, obniżony nastrój, wypalenie, ale też coraz większa złość sprawiają, że co raz mniej z życia czerpiemy.

Niekiedy realizacja celów zaczyna przytłaczać, jest to zbyt duży ciężar. Pojawia się lęk i depresja, rezygnacja z jakiegokolwiek działania oraz myślenie - po co mam to robić, skoro i tak nie przyniesie to pożądanych rezultatów. Tutaj też jest pułapka.

Z jednej strony jest pragnienie, żeby osiągnąć to, co sobie zaplanowaliśmy, z drugiej zaś ciągłe odkładanie, odwlekanie (ucieczka), co powoduje frustrację i złość na siebie. Wydaje się to być perspektywą bez wyjścia.

Czy na pewno?

Warto wtedy wrócić do początku i zadać sobie pytania: Czy te cele są moje? To pytanie warto sobie zadać zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy otoczenie wywiera na nas tak często presję: idź na doktorat, kup duże mieszkanie, musisz mieć bogatego męża. To nie są Twoje cele? Jeśli nie, to czyje? Gdy je osiągnę, to co się stanie? A co się stanie, gdy sobie odpuszczę? Może to pomóc nam powrócić do siebie, swoich potrzeb, tęsknot i marzeń.

Jak zdefiniować cel dla siebie?

Wszędzie można znaleźć teorie na temat tego jakie powinny być – ambitne, mierzalne, określone w czasie itd. Zapominamy o najważniejszym - ma być to cel, na który mam swoją pełną zgodę. Gdy jest odwrotnie, gdy czujemy przymus, gdy na samą myśl dostajemy drgawek i cała energia od nas odpływa – zastanówmy się: Czy ja naprawdę tego chcę. Myśl o celu, który jest naprawdę Twój ma sprawiać Ci radość i przyjemność oraz dodawać energii.

Katarzyna Mianowska - psycholog, psychoterapeuta

Leave Comments