Blog

Blog psychologów z Gabinetu RAZEM (Warszawa-Ursynów). Piszemy o lęku, pracoholizmie, stresie, problemach par, dzieci i młodzieży. Zasubskrybuj nasz blog psychologiczny, komentuj wpisy, dziękujemy Ci za czas i uwagę.
Rozmiar czcionki: +
3 minutes reading time (644 words)

DDA, DDD - kiedy trudno być sobą

Problemy DDA
Jak przetrwać w dysfunkcyjnej rodzinie, czyli o co chodzi z tym DDA i DDD?

DDA czyli Dorosłe Dzieci Alkoholików.
DDD czyli Dorosłe Dzieci z rodzin Dysfunkcyjnych.

Kiedy jesteśmy dziećmi, każdy rok to wielka zmiana.

Nasze ciała rosną, nasze umiejętności się rozwijają, uczymy się każdego dnia na czym polega życie, jak wygląda świat. Oprócz naszych indywidualnych predyspozycji, wiele czerpiemy z naszych rodzin, bliskich, bezpośredniego otoczenia. Wchłaniamy to co naokoło nas, przerabiamy to na swoje i zaczynamy używać, wcielać w życie - doświadczenia, zachowania, nawyki, sposoby myślenia i rozumienia świata, emocje i ich wyrażanie, słowa i gesty.

A co się dzieje, kiedy to co naokoło nas, to jest przemoc, uzależnienie, strach, cierpienie, chaos, niepokój, depresja, choroba, bark poczucia bezpieczeństwa. Co z tego sobie bierzemy i jak to dalej na nas wpływa?

Dziecko nie jest bezwolnym i jedynie pasywnym obiektem wpływów, ale też aktywnie stara się sobie radzić, dostosować, przetrwać i wytrwać, szuka sposobów, sprawdza je, uczy się, co zrobić, żeby być bezpieczne, zaspokajać swoje potrzeby. Jednak ono nie ma umiejętności dorosłego człowieka - jeśli zostanie uderzone przez dorosłego, nie odda, nie wezwie policji (chyba, że ktoś je tego nauczy), jeśli zostanie skrytykowane poniżone, to asertywnie nie powie, że "to tylko twoja opinia i ja się z nią nie zgadzam".


W odpowiedzi na trudne sytuacje w rodzinie, dziecko przyjmuje często tak zwaną rolę - czyli właśnie zespół nawyków, sposobów myślenia, sposobów przeżywania odgrywane najpierw wśród bliskich, później i poza środowiskiem rodzinnym. Często wyróżnia się następujące role:

Bohater - to duma rodziny, dziecko bardzo sprawne, starające się i nastawione zadaniowo, rozwijające

zdolności w nauce lub innych dziedzinach. Taka "dobra twarz" rodziny z problemami, mocno zaangażowana i mająca poczucie odpowiedzialności za los całej rodziny.

 

Kozioł ofiarny - to zakała rodziny, dziecko z problemami, często agresywne wśród rówieśników, łamiące zasady i nawet prawo, zbuntowane i czasami samo wpadające w problem, z którym borykała się rodzina (np. uzależnienie lub przemoc). Z pozoru może pokazywać, że na niczym mu nie zależy i się odcina, choć w głębi bardzo potrzebuje uwagi i szacunku.

Zagubione dziecko - często niewidoczne, niesłyszane, wycofane w świat fantazji i marzeń lub lęków i koszmarów. Często pomijane przez innych, nie zwracające na siebie uwagi, nie szukające kontaktu "samo sobie radzące". Często outsider zarówno wśród bliskich jak i poza rodziną.

Maskotka - z pozoru radosne, pogodne i lubiące się bawić z ludźmi. Szuka towarzystwa innych, czasem błaznuje, a czasem jest słodkie i niewinne. Czasem bywa nadpobudliwa i wtedy wpada w zachowania denerwujące innych, niesforne lub nieadekwatne do sytuacji.

Wyżej opisane bardzo skrótowo role przenikają się nawzajem, mogą się zmieniać w czasie, można mieć na raz cechy bohatera i maskotki - to nie są sztywne i jednoznaczne kategorie. Ale często pod spodem, pod tymi maskami tkwią bardzo podobne przeżycia: ból, cierpienie, samotność, poczucie chaosu, braku jasnych zasad i granic, niepokój, tęsknota za bliskością i lęk przed nią, niskie poczucie własnej wartości, wstyd i poczucie winy.

Dzieje się tak ponieważ bez względu na to jaki dokładnie jest problem rodzinny lub jak dziecko na nie zareaguje (czy będzie bohaterem przy matce chorującej na depresję, czy maskotką przy rodzicach nadużywających narkotyków), to dziecko nie dostaje tego co jest mu najbardziej potrzebne w zdrowym rozwoju tożsamości, emocjonalności, światopoglądu. Nie dostaje poczucia bezpieczeństwa, bezwarunkowej miłości, jasnych zasad i granic, przewidywalności w zachowaniach opiekunów, uwagi i bliskiego, autentycznego kontaktu.

Nie ma idealnych rodzin, ale gdy te braki są zbyt intensywne, chroniczne i dziecko wpada w poczucie bezsilności, to mogą jemu towarzyszyć przez całe życie. Mogą być mniej lub bardziej uświadomione, ale często są bardzo mocno zrośnięte z nami nawet jeśli sytuacja rodzinna się zmieniła, dorosłe już dziecko nie żyje w rodzinie dysfunkcyjnej tylko wśród zdrowych ludzi. W dorosłości DDA i DDD nie muszą być bezbronne wobec swojej przeszłości, dzięki pracy z psychoterapeutą podczas terapii indywidualnej lub grupowej mogą odnaleźć i rozpoznać swoją maskę, swoje przystosowanie się do dysfunkcjonalnej rodziny i zrzucić ją.

Urszula Szaniawska, psycholog, psychoterapeuta

12
×
Stay Informed

When you subscribe to the blog, we will send you an e-mail when there are new updates on the site so you wouldn't miss them.

Po co komu psychoterapia grupowa?
Czym jest asertywność? Psycholog wyjaśnia
 

Komentarze 3

Gość
Gość - K w czwartek, 02 październik 2014 03:32

Bardzo ciekawe. W mojej rodzinie było nas 4 dzieci i powiem szczerze, ze zdziwieniem przeczytałem, że te role prawie dokładnie do nas pasują, aż jestem w szoku, że psychologia ma to tak rozklepane na części składowe. Ja byłem tym zagubionym dzieckiem. Na szczęście raczej dominował u mnie świat fantazji i marzeń niż koszmarów. Może dlatego, że jestem optymistą?

Bardzo ciekawe. W mojej rodzinie było nas 4 dzieci i powiem szczerze, ze zdziwieniem przeczytałem, że te role prawie dokładnie do nas pasują, aż jestem w szoku, że psychologia ma to tak rozklepane na części składowe. Ja byłem tym zagubionym dzieckiem. Na szczęście raczej dominował u mnie świat fantazji i marzeń niż koszmarów. Może dlatego, że jestem optymistą?
Gość
Gość - Hubert w czwartek, 02 październik 2014 10:40

No to ja byłem bohaterem. Zawsze z dobrymi ocenami, bardzo samodzielny, znacznie bardziej od rówieśników, nic nie potrzebowałem od innych. Ta cecha miała swoje dobre strony, ale też złe. Bo wciąż towarzyszyło mi poczucie winy i niepewność siebie. Dopiero po terapii przekształciłem Bohatera w zaradnego odważnego człowieka.

No to ja byłem bohaterem. Zawsze z dobrymi ocenami, bardzo samodzielny, znacznie bardziej od rówieśników, nic nie potrzebowałem od innych. Ta cecha miała swoje dobre strony, ale też złe. Bo wciąż towarzyszyło mi poczucie winy i niepewność siebie. Dopiero po terapii przekształciłem Bohatera w zaradnego odważnego człowieka.
Gość
Gość - Ja w piątek, 10 październik 2014 11:26

A ja byłem ewidentnie kozłem ofiarnym. Ojciec wiecznie pijany, agresywny, a matka znikająca z domu i my z siostrą pozostawieni ma pastwę pijaka. Sam nie wiem jakim cudem wyszliśmy na ludzi

A ja byłem ewidentnie kozłem ofiarnym. Ojciec wiecznie pijany, agresywny, a matka znikająca z domu i my z siostrą pozostawieni ma pastwę pijaka. Sam nie wiem jakim cudem wyszliśmy na ludzi
Gość
piątek, 19 kwiecień 2024

Zdjęcie captcha

Do góry