"W poszukiwaniu zagubionego wewnętrznego dziecka"
Wewnętrzne dziecko to część osobowości człowieka - to jednocześnie echo dalekiej przeszłości, ale i nasza teraźniejszość. To zarówno wspomnienia, jak i tak zwana pamięć ciała (niektórzy twierdzą, że to czego doświadczyliśmy cieleśnie jest niejako wpisane w nasz organizm - w struktury, w sposób funkcjonowania, odruchy, ale i sposoby rozumowania*).
Doświadczenia z dzieciństwa zazwyczaj nie znikają, tylko schodzą w głąb w bardziej lub mniej świadome obszary naszego poczucia siebie. Przykryte nowszymi wspomnieniami i różnorodnymi formami rozumowania, nazywania, interpretowania oraz doświadczania siebie i świata.
Każdy z nas ma część siebie, która jest bezbronna i delikatna, ponieważ każdy z nas był kiedyś bezbronnym i delikatnym dzieckiem. Zdarzało się, że będąc małymi i słabymi doświadczaliśmy trudnych sytuacji w rodzinie, w świecie. Wtedy nie mogliśmy sobie pomóc, byliśmy słabi, nie umieliśmy i nie rozumieliśmy tak wielu rzeczy, nie mieliśmy tak rozbudowanej świadomości.
Jeśli nikt nas mądrze i czule nie chronił, świat bywał straszny. I jeśli przeżywaliśmy tak trudne chwile, to naszą jedyną obroną było nie czuć, wyłączyć się, odsunąć ból, przerażenie, złość, smutek, samotność. Ale odsunięte uczucia nie znikają. One pozostają, gdzieś blisko jądra naszej osobowości, pod wieloma warstwami świadomości, myśli, uczenia się i rozwoju.
Odcięcie się od swojego wewnętrznego dziecka, to odcięcie się od części siebie, która może nas bardzo potrzebować. Nie dopuszczanie go nie oznacza, że ono znika, ale że schodzi do naszego wewnętrznego "podziemia" i tam jest samo ze swoimi przeżyciami. Zdarza się, że dzieje się to zupełnie nieświadomie jako sposób na obronienie się przed tymi trudnymi emocjami.
Po latach idąc różnymi ścieżkami rozwoju osobistego ludzie natykają się na pamięć o trudnym okresie z dzieciństwa. Gdy starają się zbliżyć myślami i czuciem do takich wspomnień, może się okazać, że nie ma w nich wiele obrazów, dźwięków czy smaków, ale jest poczucie znajomego. „Jakbym ja już tu kiedyś był/była. Znam to uczucie, znam ten stan.” Zaczynamy szukać, coraz głębiej, to trwa i może kosztować wiele prób. Możemy też odkryć, jak trudne emocje przeżywaliśmy jako dzieci.
Dotarcie do siebie bezbronnej i potrzebującej ochrony zazwyczaj nie jest ani łatwe ani przyjemne. Ale gdy uda nam się wejść na tą ścieżkę, to możemy poczuć dużą potrzebę kochania i chronienia swojego wewnętrznego dziecka. Z czasem coraz lepiej je poznamy, częściej jesteśmy z nim w kontakcie, odkrywamy jakie jest i czego potrzebuje.
Taka wewnętrzna podróż jest zadaniem trudnym i często pomocne jest wsparcie innej osoby - na przykład psychologa-psychoterapeuty podczas terapii indywidualnej lub grupowej.
Gdy uda nam się dotrzeć i zaopiekować się dzieckiem w nas, to poczujemy się pełniejsi i wzmocnieni. Tak jakbyśmy do tej pory stali na jednej nodze i wreszcie mogli się oprzeć na drugiej. I już nie boimy się zaglądać w głąb siebie, bo wiemy, że spotkać tam możemy kochanego i żywego brzdąca.
* Zobacz np. Beata Mirucka, Olga Sakson-Obada "Ja cielesne. Od normy do zaburzenia." Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Sopot 2013
Urszula Szaniawska, psycholog, psychoterapeuta