Oceny są wszechobecne w naszym życiu, znamy je ze szkoły – „na koniec roku masz czwórkę z matematyki”, czy z Internetu - „ten hotel ma na portalu ocenę 3,8”. W obu przykładach mamy do czynienia z oceną ogólną, podsumowującą coś jako całość. Taka ocena niesie pewną informację, lecz nie mówi ona o tym, co się na nią złożyło, nie dowiadujemy się z niej, co z matematyki sprawiło większą trudność, a co mniejszą, nie dowiadujemy się, co było godne polecenia w hotelu, a co rozczarowało.
Aby się tego dowiedzieć potrzebujemy bardziej szczegółowej informacji, rozeznania się w plusach i minusach, w tym, co zostało już opanowane z matematyki, a co jeszcze trzeba zgłębić, co w danym obiekcie turystycznym było satysfakcjonujące, a co nie. Celowo użyłam w tej drugiej sytuacji określenia „potrzebujemy szczegółowej informacji”, a nie „potrzebujemy szczegółowej oceny”. Warto to rozróżnić.
Z taką ogólną oceną spotykam się często w swoim gabinecie psychologicznym, powoduje ona cierpienie moich pacjentów, jak również przyczynia się ich zawężonego spostrzegania samych siebie. „Jestem beznadziejny”, „jestem słaba”, „nic nie potrafię” – takie właśnie ogólniki zatrzymują ich w znieruchomieniu i bezradności.
Użycie w ich miejsce opisu własnej osoby w różnych sytuacjach i okolicznościach znacząco zmienia spostrzeganie samych siebie, powoduje, że poprawia się samopoczucie, zwiększa się elastyczność i swoboda w codziennych kontaktach. Gdy zamiast „Nic nie potrafię”, powiemy „Znajomi mówią, że im bardzo smakują moje gotowane potrawy, natomiast smażone to nie jest moja specjalność. Zazwyczaj je przypalałem”, jest większa szansa, że pozostaniemy z zapałem do zapraszania znajomych na przyjęcia i będziemy im z przyjemnością serwować nasze gotowane potrawy.
Rzetelne poznanie swoich słabych i mocnych stron pomaga nam akceptować siebie takimi jakimi jesteśmy, jak również pozwala na dalszy rozwój. Kiedy znamy swoje słabości, wiemy nad czym możemy (jeżeli tylko mamy na to ochotę) pracować.
Podobnie rzecz ma się z oceną innych osób, przedmiotów czy sytuacji. Oceniając coś ogólnie zamykamy się na poznawanie tego czegoś, zamykamy się w świecie ograniczonym do wymiarów: dobre/złe, znika przestrzeń na ciekawość. Jeżeli wyrażamy tę ocenę do naszego rozmówcy, może ona blokować dalszą rozmowę. Nasz rozmówca czując, że treści, o których mówi są oceniane, może zniechęcić się do dalszej otwartości.
Przykładowo, gdy ktoś opowiada nam o życiu w Holandii, o tym czym różni się od tego w naszym kraju, może pojawić się w nas pokusa, aby szybko ocenić „Jednak w nas to jest lepiej pod względem edukacji, a i relacje rodzinne są lepsze, a ta opieka położnicza to mi się nie podoba”. W tym momencie już nie jesteśmy w kontakcie z naszym rozmówcą, tylko ze swoimi ocenami.
Wszystko ma swoje plusy i minusy, odcienie od czerni poprzez szarości do bieli, możemy poznawać je, dowiadywać się, jakie one są bez wydawania oceny: dobre/złe. Jeżeli potrzebujemy podjąć jakąś decyzję, to będzie to łatwiejsze, gdy będziemy znać różne aspekty danej sprawy i będziemy ich świadomi. „Jadę do Holandii. Wiem, że tam jest taka i taka edukacja, taka służba zdrowia, spotkam się z takim podejściem”, „Wybieram na wakacje ten ośrodek, wiem, że są tam małe pokoje, mają natomiast duży Aquapark i smaczne jedzenie”.
Czy zatem proste ogólne oceny są nam w ogóle potrzebne? Tak, szczególnie w sytuacji zagrożenia. Gdy grozi nam jakieś niebezpieczeństwo potrzebujemy szybko ocenić z czym mamy do czynienia i dzięki temu stosownie zareagować.
Natomiast w naszym codziennym życiu oceny mogą nas raczej blokować w poznawaniu świata i innych ludzi. Bądźmy zatem ich ciekawi!
Katarzyna Kordulewska – psycholog, psychoterapeuta