Blog

Blog psychologów z Gabinetu RAZEM (Warszawa-Ursynów). Piszemy o lęku, pracoholizmie, stresie, problemach par, dzieci i młodzieży. Zasubskrybuj nasz blog psychologiczny, komentuj wpisy, dziękujemy Ci za czas i uwagę.
Rozmiar czcionki: +
5 minutes reading time (939 words)

Nadwaga - problem też psychologiczny

"Nadwaga – przyczyna czy skutek naszych problemów?"

Jedzenie stało się naszym problemem. Coraz więcej naukowych badań pokazuje, że tyjemy.

I to coraz więcej i w coraz młodszym wieku. Jemy więcej niezdrowego jedzenia, pijemy słodkie napoje, coraz mniej się ruszamy. Do tego można dodać szybkie tempo życia, stres, ciągły brak czasu. Z drugiej strony w mediach, reklamach rozpropagowywany jest kult zdrowego, młodego ciała. Chcemy być piękni, młodzi, wspaniali. Często jest to kojarzone z sukcesem, choć zastanawia mnie, co to tak naprawdę oznacza.

Ludzi otyłych kojarzy się z porażką, niemocą, niechętnie się z nimi utożsamiamy. Więc kiedy u nas samych pojawia się ten problem, staramy się za wszelką cenę go zwalczyć. Kąśliwa uwaga znajomej, problem ze znalezieniem odpowiedniego rozmiaru sukienki w sklepie, przyjrzenie się swojemu odbiciu w szybie wystawy sklepowej. I ta myśl: „jestem obrzydliwa”, „wyglądam jak kaszalot”, „jak mogłam się doprowadzić do takiego stanu!” połączone ze wstrętem do siebie i swojego ciała.

Te doznania są tak przykre, że trudno jest nam z nimi wytrzymać. Szybko postanawiamy coś z tym zrobić. Niby sprawa jest prosta: jedz mniej, ćwicz więcej, a wszystko wróci do normy – to usłyszałam od szczupłej koleżanki.

Nadwaga problem psychologicznyTylko dlaczego, jakoś w moim przypadku to nie działa? Dlaczego nie wystarczy sobie powiedzieć „od dziś jem tylko małokaloryczne jedzenie, piję wodę, ćwiczę godzinę dziennie, a za 6 miesięcy sprawa się rozwiąże”. Tak to się zazwyczaj zaczyna.

Mija tydzień, czasem trochę więcej. Chudniemy. Czasem jest łatwo, czasem niezwykle trudno, potrzeba wielkiej siły woli, żeby nie zjeść tego pachnącego ciasta u babci na obiedzie. Ale jesteśmy dumni, nie złamaliśmy się!

No i przychodzi ten dzień, kiedy już nie mamy siły… stres, zmęczenie, dzieci narozrabiały, mąż zdenerwował, w pracy szef skrytykował… Myślę sobie: co tam dieta…. Mam dość, chcę mieć trochę przyjemności z życia, nie mam siły… I kusimy się…. Jedno ciasto, drugie… potem jeszcze dodatkowa kanapka…

Kiedy już zaspokajamy głód, nagle wybucha w nas okropne poczucie winy… że się złamaliśmy…. Że jesteśmy słabi, że zawiedliśmy. Myślimy sobie, że skoro teraz zawiodłam, to po co się starać. I dajemy sobie z tym wszystkim spokój. Albo, mamy mocne postanowienie poprawy: „od jutra sałata i woda” – myślę sobie. Czuję się lepiej. Następnego dnia wstaję rano. Głodna nie jestem. Piję kawę (i nic) z mocnym nastawieniem, że się uda. Tak do południa jest ok. A potem przechodzę obok piekarni, gdzie pachnie świeży, przed chwilą upieczony chleb. I już nad sobą nie panuję… I kolejna porażka – myślę sobie już po wszystkim.

Błędne koło… może to trwać latami. Czasem chudniemy ale potem znowu tyjemy… Czasem się to przeradza w większy problem…
Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego tak jest. Dlaczego jemy, dlaczego tyjemy? Co jest takiego w tym jedzeniu, że trudno jest nam się opanować, a co ważniejsze, że zatracamy naturalną zdolność do odczuwania, kiedy mamy już dość?

Doszłam do wniosku, w toku moich wieloletnich zawodowych i osobistych doświadczeń związanych z jedzeniem i nadwagą, że tak naprawdę tu wcale nie chodzi o jedzenie. Jedzenie jest symptomem, objawem, czymś co widać i na czym mogę się skupić. Chociażby na walce z nim.  A tak naprawdę walce ze sobą. Tylko dlaczego ze sobą walczyć?

Kiedyś, gdy się odchudzałam, żeby się zmotywować, czytałam blogi innych, często młodych kilkunastoletnich dziewcząt. Często zjedzenie jednego nadprogramowego produktu wiązało się z katorżniczą wizytą na siłowni lub głodzeniem się następnego dnia. Przeraża mnie to.  

Czy my naprawdę zasługujemy na to, żeby ze sobą walczyć? Nigdy nie byłam w stanie się zgodzić z tym, że tylko poprzez wyrzeczenia i walkę jesteśmy w stanie osiągnąć sukces i to nie tylko w odchudzaniu. Szczerze mówiąc mam przekonanie, że to raczej droga w odwrotnym kierunku i mam poczucie, że osoby, które choć raz doświadczyły tego o czym piszę przyznają mi rację.

Często diety cud mają za zadanie zniwelować napięcie i przykre emocje związane z własną osobą poprzez krótkotrwały, ciężki wysiłek i pewną poprawę w wyglądzie i samopoczuciu. To dlatego nie działają (z psychologicznego punktu widzenia – o medycznych, dietetyczny i fizjologicznych aspektach nie będę się rozpisywać, bo nie jestem ekspertem).

Samo skupianie się na jedzeniu, na tym co mogę ale też czego mi nie wolno, też nie działa… Im bardziej się skupiamy na tym czego nam nie wolno, tym bardziej tego chcemy – zakazany owoc lepiej smakuje. To dlatego dieta kojarzy nam się z czymś przykrym, trudnym. Z poczuciem, że czegoś nie wolno, z poczuciem niesprawiedliwości: inni mogą, a ja nie. Te myśli i emocje nie mając ujścia, wywołują napięcie, a to z kolei prowadzi do potrzeby rozładowania go.  I mamy bunt w postaci skosztowania tego pachnącego ciasteczka.Smile

Co więc można zrobić? Przed rozpoczęciem diety warto na początek zastanowić się dlaczego jemy. Z głodu? A może dlatego, że czujemy się niechciani, niekochani, coś nam nie wyszło, ponieśliśmy jakąś porażkę, pokłóciliśmy się z kimś na kim nam zależy, boimy się czegoś. To ważne, jest to klucz do sukcesu. Jedzenie uspokaja, koi nerwy, daje uczucie błogości, choć na chwilę.

Analiza tego co jest, to punkt wyjścia. Czasem dość trudno samemu to zanalizować. Warto popracować nad tym z psychologiem. Gdy wiem, dlaczego jem, jestem w stanie zastąpić jedzenie czymś innym, co daje podobny skutek. Gdy już nie potrzebuję jedzenia, żeby się uspokoić, wtedy chudnę bez większego wysiłku. Na tym etapie praca polega głównie na zmianie nawyku żywieniowego, jednego po drugim, ale w zgodzie z tym co JA lubię, a nie co mi karzą dietetycy. Jeśli przykładowo jestem nocnym markiem, nie będę się katowała kolacją przed 18-stą, bo idąc spać będę umierać z głodu, a to nie o to chodzi.

Zachęcam do spojrzenia na swoją nadwagę jako na efekt tego, co się dzieje w moim życiu i obserwacji własnych reakcji na różne sytuacje. Dla mnie osobiście to fascynująca podróż. Laughing

Katarzyna Mianowska, psycholog, psychoterapeuta

4
×
Stay Informed

When you subscribe to the blog, we will send you an e-mail when there are new updates on the site so you wouldn't miss them.

Nerwica - objawy i leczenie
Terapia grupowa i pomoc psychologiczna
 

Komentarze 18

Gość
Gość - Kierownik w wtorek, 22 październik 2013 06:27

Zgadzam się nie jest prosto powiedzieć sobie od jutra jem mniej ale jednocześnie nią da się zrzucić kilogramów bez tej trudnej do wdrożenia decyzji. Na początek polecam zrezygnować z tzw. pustych kalori czyli słodyczy można w to miejsce worowadzić słodkie owoce.

Zgadzam się nie jest prosto powiedzieć sobie od jutra jem mniej ale jednocześnie nią da się zrzucić kilogramów bez tej trudnej do wdrożenia decyzji. Na początek polecam zrezygnować z tzw. pustych kalori czyli słodyczy można w to miejsce worowadzić słodkie owoce.
Gość
Gość - Ania w środa, 23 październik 2013 02:56

A moim zdaniem ważnym czynnikiem o którym nikt nie wspomina są geny. U mnie niestety rodzice zawsze byli otyli i ja też od urodzenia mam skłonności do nadwagi - jem 1/2 tego co moje koleżanki ale mam spowolniony metabolizm i wszystko co zjem od razu odnajduje na swoim brzuszku. Niestety w tym przypadku psycholog nie pomoże :-(

A moim zdaniem ważnym czynnikiem o którym nikt nie wspomina są geny. U mnie niestety rodzice zawsze byli otyli i ja też od urodzenia mam skłonności do nadwagi - jem 1/2 tego co moje koleżanki ale mam spowolniony metabolizm i wszystko co zjem od razu odnajduje na swoim brzuszku. Niestety w tym przypadku psycholog nie pomoże :-(
Gość
Gość - Maciuś1 w poniedziałek, 28 październik 2013 04:51

Z drugiej strony nie ma co też tak bardzo demonizować nadwagi Ja żyję z nadwagą i nie pitrzebuję pomocy psychologa, czuję się świetnie i wiem, że z małym brzuszkiem też da się żyć :-)

Z drugiej strony nie ma co też tak bardzo demonizować nadwagi Ja żyję z nadwagą i nie pitrzebuję pomocy psychologa, czuję się świetnie i wiem, że z małym brzuszkiem też da się żyć :-)
Gość
Gość - Kris w poniedziałek, 18 listopad 2013 04:05

Witam, Temat nadwagi w powiązaniu z samopoczuciem i innymi aspektami psychologicznymi, jak się ostatnio przekonałem, może być szerszy. Okazuje się, że ostatnio w Polsce występuje wręcz epidemia chorób tarczycy, niby wszyscy o tym słyszeli ale mało kto wie, że wiąże się to z jednej sprony z problemami nazwijmy to utrzymania wagi i powiedzmy sobie, że niezależnie od diety a z drugiej strony zaburzona gospodarka hormonami powoduje problemy natury emocjonalnej a w skrajnych przypadkach również psychicznej. Złość, poczucie przygnębienia, huśtawka nastrojów, apatia a przy okazji często u kobiet wystepuje również problem z płodnością. Przy tych problemach natury psychologicznej często pierwsze co przychodzi do głowy to udać się do psychologa a okazuje się, że w wielu przypadkach piwinniśmy zacząć od endokrynologa, po to chociażby żeby wyeliminować problemy psychologiczne, których podłożem może być tarczyca. Zachęcam wszystkich do badań w tym zakresie! Pozdrawiam psychologów również, gdyż nie jest moim celem deprecjonowanie ich pracy i starań a tylko to byśmy byli zdrowsi!

Witam, Temat nadwagi w powiązaniu z samopoczuciem i innymi aspektami psychologicznymi, jak się ostatnio przekonałem, może być szerszy. Okazuje się, że ostatnio w Polsce występuje wręcz epidemia chorób tarczycy, niby wszyscy o tym słyszeli ale mało kto wie, że wiąże się to z jednej sprony z problemami nazwijmy to utrzymania wagi i powiedzmy sobie, że niezależnie od diety a z drugiej strony zaburzona gospodarka hormonami powoduje problemy natury emocjonalnej a w skrajnych przypadkach również psychicznej. Złość, poczucie przygnębienia, huśtawka nastrojów, apatia a przy okazji często u kobiet wystepuje również problem z płodnością. Przy tych problemach natury psychologicznej często pierwsze co przychodzi do głowy to udać się do psychologa a okazuje się, że w wielu przypadkach piwinniśmy zacząć od endokrynologa, po to chociażby żeby wyeliminować problemy psychologiczne, których podłożem może być tarczyca. Zachęcam wszystkich do badań w tym zakresie! Pozdrawiam psychologów również, gdyż nie jest moim celem deprecjonowanie ich pracy i starań a tylko to byśmy byli zdrowsi!
Gość
Gość - AS w czwartek, 21 listopad 2013 09:59

a te ciasteczka takie apetyczne mniam

a te ciasteczka takie apetyczne :p mniam ;)
Gość
Gość - Krzysztof w poniedziałek, 25 listopad 2013 10:32

Spotkałem się z poglądem, że podczas odchudzania, podczas stosowania diety można raz w tygodniu "oszukiwać", czyli jeść w nagrodę za wytrwanie w diecie coś, co się lubi, Np.: lody. Przyczyn otyłości może być wiele, zła przemiana materii, depresja, choroba nerwicowa, cukrzyca i wiele innych. Dawniej osoby przy tuszy były uważane, że się im dobrze powodzi i nawet obecnie w niektórych rejonach Polski można się z tym poglądem spotkać. Z psychologicznego punktu widzenia bardzo ważnym jest zaakceptowanie samego siebie takim, jakim się jest, a dopiero później stopniowe, delikatne zmiany sposobu odżywiania, tak by nie spowodować zaburzeń gastrycznych. Można zastosować stare sprawdzone Polskie przepisy kulinarne, które się sprawdzały, Np.: za naszej młodości. Nie mieszanie węglowodanów z białkami, stosowaliśmy już w przedszkolu, choć nieświadomie. Najpierw jedliśmy warzywa, a mięso jako najlepsze było zostawiane na koniec. Jest też dość istotnym, aby jeść regularnie i nie robić zbyt długich przerw między posiłkami. Gdy się robi zbyt długie przerwy między posiłkami, to organizm przechodzi w tryb oszczędzania i podczas jedzenia kumuluje zapasy na przyszłość, w razie przyszłych niedoborów żywności. Nie wspomniałem o wysiłku fizycznym, który przy spalaniu kalorii też jest istotny, a nie musi być jakimś męczeniem się, lecz zwykłym wykonywaniem fizycznych czynności. Pozdrawiam i życzę akceptacji własnego wyglądu oraz dużo zdrowia...

Spotkałem się z poglądem, że podczas odchudzania, podczas stosowania diety można raz w tygodniu "oszukiwać", czyli jeść w nagrodę za wytrwanie w diecie coś, co się lubi, Np.: lody. Przyczyn otyłości może być wiele, zła przemiana materii, depresja, choroba nerwicowa, cukrzyca i wiele innych. Dawniej osoby przy tuszy były uważane, że się im dobrze powodzi i nawet obecnie w niektórych rejonach Polski można się z tym poglądem spotkać. Z psychologicznego punktu widzenia bardzo ważnym jest zaakceptowanie samego siebie takim, jakim się jest, a dopiero później stopniowe, delikatne zmiany sposobu odżywiania, tak by nie spowodować zaburzeń gastrycznych. Można zastosować stare sprawdzone Polskie przepisy kulinarne, które się sprawdzały, Np.: za naszej młodości. Nie mieszanie węglowodanów z białkami, stosowaliśmy już w przedszkolu, choć nieświadomie. Najpierw jedliśmy warzywa, a mięso jako najlepsze było zostawiane na koniec. Jest też dość istotnym, aby jeść regularnie i nie robić zbyt długich przerw między posiłkami. Gdy się robi zbyt długie przerwy między posiłkami, to organizm przechodzi w tryb oszczędzania i podczas jedzenia kumuluje zapasy na przyszłość, w razie przyszłych niedoborów żywności. Nie wspomniałem o wysiłku fizycznym, który przy spalaniu kalorii też jest istotny, a nie musi być jakimś męczeniem się, lecz zwykłym wykonywaniem fizycznych czynności. Pozdrawiam i życzę akceptacji własnego wyglądu oraz dużo zdrowia...
Gość
Gość - Roma w niedziela, 19 styczeń 2014 11:08

Zgadzam się, że nadwaga jest też problemem psychologicznym. Ja mam jakieś zaburzenie, że jak się zdenerwuję to od razu zaczynam szukać słodyczy i się objadać nimi. Mam też taki problem, że nie palę, nie palę i nagle jak zacznę palić to palę jednego papierosa za drugim, duszę się ale pale i znowu przestaję i wracam do tego jak tylko coś stresującego się pojawia w moim życiu. Nie wiem czy to jest coś co nadaje się na wizytę u psychologa, nawet się zastanawiam ale nie wiem chyba się jednak nie zdecyduję

Zgadzam się, że nadwaga jest też problemem psychologicznym. Ja mam jakieś zaburzenie, że jak się zdenerwuję to od razu zaczynam szukać słodyczy i się objadać nimi. Mam też taki problem, że nie palę, nie palę i nagle jak zacznę palić to palę jednego papierosa za drugim, duszę się ale pale i znowu przestaję i wracam do tego jak tylko coś stresującego się pojawia w moim życiu. Nie wiem czy to jest coś co nadaje się na wizytę u psychologa, nawet się zastanawiam ale nie wiem chyba się jednak nie zdecyduję
Gość
Gość - Psycholog - Gabinet Psychologiczny "Razem" w poniedziałek, 20 styczeń 2014 09:34

A może jednak warto skonfrontować swoje zachowanie ze specjalistą? Nie musi być to nasz gabinet psychologiczny, może to być dowolny psycholog. Wydaje mi się, ze oferta w internecie jest dość duża i jest w kim wybrać. Można posiłkować się też opiniami innych osób. Szczerze polecam, moim zdaniem kilka spotkań z psychoterapeutą pomogłoby Pani zrozumieć mechanizmy Pani zachowania i je stopniowo wyeliminować. Pozdrawiam,

A może jednak warto skonfrontować swoje zachowanie ze specjalistą? Nie musi być to nasz gabinet psychologiczny, może to być dowolny psycholog. Wydaje mi się, ze oferta w internecie jest dość duża i jest w kim wybrać. Można posiłkować się też opiniami innych osób. Szczerze polecam, moim zdaniem kilka spotkań z psychoterapeutą pomogłoby Pani zrozumieć mechanizmy Pani zachowania i je stopniowo wyeliminować. Pozdrawiam,
Gość
Gość - anna w poniedziałek, 20 styczeń 2014 10:10

to brzmi jak ze skrajności w skrajnośc. woda kawa salata ogromny wysilek fizyczny,a za dwa dni paczka ciastek tv negatywne mysli i emocje. taki rollercoaster. może to też odzwierciedlenie naszego życia? ja zaczełabym od ćwiczenia wytrwałości,małymi kroczkami,a systematycznie i żadnych ograniczeń w jedzeniu, w którymś momencie dostrzega się, że chcemy o SIEBIE dbać, a kiedy o siebie dbasz to wybierasz Zdrowe jedzenie ( i nie karcisz się za ciastka, bo ich nie unikasz,tylko nie chcesz) nawiasem mówiąc czekam aż wrócą czasy, gdy "rozmiar kobiety" przestanie być Liczony. Zupenie jakby to wzynaczało co o sobie mysleć-bzdura straszna. Trzymam kciuki za wszystkie kobitki..i mężczyzn, którzy walczą o Zdrowie,nie rozmiar

to brzmi jak ze skrajności w skrajnośc. woda kawa salata ogromny wysilek fizyczny,a za dwa dni paczka ciastek tv negatywne mysli i emocje. taki rollercoaster. może to też odzwierciedlenie naszego życia? ja zaczełabym od ćwiczenia wytrwałości,małymi kroczkami,a systematycznie i żadnych ograniczeń w jedzeniu, w którymś momencie dostrzega się, że chcemy o SIEBIE dbać, a kiedy o siebie dbasz to wybierasz Zdrowe jedzenie ( i nie karcisz się za ciastka, bo ich nie unikasz,tylko nie chcesz:)) nawiasem mówiąc czekam aż wrócą czasy, gdy "rozmiar kobiety" przestanie być Liczony. Zupenie jakby to wzynaczało co o sobie mysleć-bzdura straszna. Trzymam kciuki za wszystkie kobitki..i mężczyzn, którzy walczą o Zdrowie,nie rozmiar :)
Gość
Gość - popa w poniedziałek, 03 luty 2014 11:09

a ja mam po prostu takie fale, że odchudzam się odchudzam i nagle jak zaczynam jeść to normalnie nie mogę się powstrzymać. Niby nic niezwykłego tylko te moje odchudzanie i obżarstwo ma takie skrajność, od niemal głodu do jedzenia takich ilości, że aż chciałabym zwymiotować, czuję, że zaraz pęknę. Czy to jest coś z czym powinnam iść do psychologa? Tak się pytam bo mówiąc szczerze już jestem zmęczona tymi napadami skrajności

a ja mam po prostu takie fale, że odchudzam się odchudzam i nagle jak zaczynam jeść to normalnie nie mogę się powstrzymać. Niby nic niezwykłego tylko te moje odchudzanie i obżarstwo ma takie skrajność, od niemal głodu do jedzenia takich ilości, że aż chciałabym zwymiotować, czuję, że zaraz pęknę. Czy to jest coś z czym powinnam iść do psychologa? Tak się pytam bo mówiąc szczerze już jestem zmęczona tymi napadami skrajności
Gość
Gość - Kris w czwartek, 20 luty 2014 00:06

Niedawno byłem na pewnym spotkanie z Profesorem psychologii i nie chodzi tu o jakąś psychoterapie tylko o spotkanie szkoleniowe i między innymi mowa była o tym jak bardzo nasze fizyczne "ja" powiązane jest z naszym psychicznym "ja". Nie jestem w stanie wszystkiego powtórzyć ale konkluzja jest jedna jeżeli zmieniamy sie wewnętrznia, czyli dokonujemy jakiegoś przewartościowania naszego życia, "naprawiamy" się wewnętrznie to jednocześnie takim zmianom towarzyszy zmiana naszego wyglądu, chudniemy, tyjemy, zapuszczamy włosy, obcinamy je itd. Co ciekawe, że może to działać w obie strony czyli podejmując jakieś wyzwania natury zmiany wyglądu, np chudniemy bo zaczęlismy uprawiać sport to zmieniamy się jednocześnie od strony psychologicznej. Tak to napisałem, może to kogoś zainspiruje do zmian

Niedawno byłem na pewnym spotkanie z Profesorem psychologii i nie chodzi tu o jakąś psychoterapie tylko o spotkanie szkoleniowe i między innymi mowa była o tym jak bardzo nasze fizyczne "ja" powiązane jest z naszym psychicznym "ja". Nie jestem w stanie wszystkiego powtórzyć ale konkluzja jest jedna jeżeli zmieniamy sie wewnętrznia, czyli dokonujemy jakiegoś przewartościowania naszego życia, "naprawiamy" się wewnętrznie to jednocześnie takim zmianom towarzyszy zmiana naszego wyglądu, chudniemy, tyjemy, zapuszczamy włosy, obcinamy je itd. Co ciekawe, że może to działać w obie strony czyli podejmując jakieś wyzwania natury zmiany wyglądu, np chudniemy bo zaczęlismy uprawiać sport to zmieniamy się jednocześnie od strony psychologicznej. Tak to napisałem, może to kogoś zainspiruje do zmian
Gość
Gość - Roma w środa, 02 kwiecień 2014 23:52

Powiem tak Jak najbardziej zgadzam się z opiniami, że w wielu przypadkach problem z nadwagą tkwi w naszych głowach a dokładnie w tym czy zechcemy się ruszyć i coś zmienić w swoim życiu. To coś to za każdym razem może być coś innego, czasami trzeba wyprowadzić się z domy, wyjść z toksycznego związku, przestać się zamartwiać - zacząć nie tylko myśleć o czymś ale stopniowo to realizować. Zmieniając nasze myślenie, naszą "psyche" zmienimy również nasze ciało czasami niezauważalnie.

Powiem tak Jak najbardziej zgadzam się z opiniami, że w wielu przypadkach problem z nadwagą tkwi w naszych głowach a dokładnie w tym czy zechcemy się ruszyć i coś zmienić w swoim życiu. To coś to za każdym razem może być coś innego, czasami trzeba wyprowadzić się z domy, wyjść z toksycznego związku, przestać się zamartwiać - zacząć nie tylko myśleć o czymś ale stopniowo to realizować. Zmieniając nasze myślenie, naszą "psyche" zmienimy również nasze ciało czasami niezauważalnie.
Gość
Gość - Oleńka w wtorek, 08 kwiecień 2014 02:22

Ja myslę, że kluczem do tego by pozbyć się nadmiernego tłuszczyku jest ruch! Ale zaskaczę tu wszystkich bo nie stoi to w sprzeczności z przytoczonymi w tym psychologicznym tekście tezami, gdyż żeby się ruszać też trzeba znaleźć wewnętrzną motywację do tego, akceptację co inni powiedzą, że biegam i przede wszystkim znaleźć wenętrzne siły by nie bać się wyjść z domu. Pozdrawiam Oleńka

Ja myslę, że kluczem do tego by pozbyć się nadmiernego tłuszczyku jest ruch! Ale zaskaczę tu wszystkich bo nie stoi to w sprzeczności z przytoczonymi w tym psychologicznym tekście tezami, gdyż żeby się ruszać też trzeba znaleźć wewnętrzną motywację do tego, akceptację co inni powiedzą, że biegam i przede wszystkim znaleźć wenętrzne siły by nie bać się wyjść z domu. Pozdrawiam Oleńka
Gość
Gość - Maxi w piątek, 18 lipiec 2014 10:11

Ja walczę z nadwagą od conajmniej 7 lat. To znaczy że się odchudzanie nawet ze z dobrym skutkiem ale przychodzą wakacje wybieram sobie wycieczkę z opcją all inclusive i jem jak oszalała i w ciągu 2 tygodni potrafię dosłownie przytyć 5 kilogramów. Powoli uświadamia sobie, że to może coś być w mojej głowie bo przecież nie muszę tego wszystkiego robić - nie muszę przede wszystkim korzystać z takiej oferty na wakacje! A jednak co roku to robię i odtwarzam ten sam schemat. Pomocy!

Ja walczę z nadwagą od conajmniej 7 lat. To znaczy że się odchudzanie nawet ze z dobrym skutkiem ale przychodzą wakacje wybieram sobie wycieczkę z opcją all inclusive i jem jak oszalała i w ciągu 2 tygodni potrafię dosłownie przytyć 5 kilogramów. Powoli uświadamia sobie, że to może coś być w mojej głowie bo przecież nie muszę tego wszystkiego robić - nie muszę przede wszystkim korzystać z takiej oferty na wakacje! A jednak co roku to robię i odtwarzam ten sam schemat. Pomocy!
Gość
Gość - Kris w sobota, 26 lipiec 2014 22:50

Ciekawy artykuł a w zasadzie rozmowa z psychologiem na temat otyłości jest na dziejszej gazeta.pl Taki mały cytat: w większości przypadków praca z psychoterapeutą, który pomoże odkryć przyczyny nadwagi, ale też wesprze w pracy nad wielką zmianą, której musi dokonać osoba z nadwagą

Ciekawy artykuł a w zasadzie rozmowa z psychologiem na temat otyłości jest na dziejszej gazeta.pl Taki mały cytat: w większości przypadków praca z psychoterapeutą, który pomoże odkryć przyczyny nadwagi, ale też wesprze w pracy nad wielką zmianą, której musi dokonać osoba z nadwagą
Gość
Gość - ROMY w sobota, 19 październik 2013 04:33

Na pewno coś w tym jest, że przyczyna nadwagi leży często w głowie. Oglądałem niedawno program na Discouvery poświęcony otyłym Amerykanom - jedna z kobiet po tym jak odszedł od niej mąż zaczęła jeść na potęgę. Doszła do jakichś 400kg w ciągu kilku lat. Ciekawa była wypowiedź psychologa, który dotarł do przyczyn tego obżarstwa. Według niego ta kobieta robiła to po to być dosłownie stworzyć wokół siebie pancerz ochronny, który sprawi, że nikt jej więcej nie skrzywdzi tak jak to zrobił jej mąż rozstając się z nią. Konkluzja była też taka, że ani dieta ani operacje zmniejszające żołądek nie będą na 100% skuteczne jeżeli nie dotrze się do psychologicznych źródeł nadmierneo obiadania się.

Na pewno coś w tym jest, że przyczyna nadwagi leży często w głowie. Oglądałem niedawno program na Discouvery poświęcony otyłym Amerykanom - jedna z kobiet po tym jak odszedł od niej mąż zaczęła jeść na potęgę. Doszła do jakichś 400kg w ciągu kilku lat. Ciekawa była wypowiedź psychologa, który dotarł do przyczyn tego obżarstwa. Według niego ta kobieta robiła to po to być dosłownie stworzyć wokół siebie pancerz ochronny, który sprawi, że nikt jej więcej nie skrzywdzi tak jak to zrobił jej mąż rozstając się z nią. Konkluzja była też taka, że ani dieta ani operacje zmniejszające żołądek nie będą na 100% skuteczne jeżeli nie dotrze się do psychologicznych źródeł nadmierneo obiadania się.
Gość
Gość - Wanda w sobota, 19 październik 2013 21:36

Też od wielu lat mam problem z nadwagą. Nie obżeram się, a mimo wszystko trudno jest mi zrzucić kilka kilogramów. Tekst pani psycholog Mianowskiej spowodował, że postanowiłam zastanowić się dlaczego jem? Czy tylko dlatego, że jestem głodna?

Też od wielu lat mam problem z nadwagą. Nie obżeram się, a mimo wszystko trudno jest mi zrzucić kilka kilogramów. Tekst pani psycholog Mianowskiej spowodował, że postanowiłam zastanowić się dlaczego jem? Czy tylko dlatego, że jestem głodna?
Gość
Gość - g20 w niedziela, 20 październik 2013 21:44

Ja miałem problemy z nadwagą. Jakoś to mi nie przeszkadzało do czasu jak nie mogłem zawiązać sznurówek w butach ;-) i coś we mnie pękło. Nagle uświadomiłem sobie, że albo coś z tym zaraz zrobię albo za chwilę będę mieć mproblemy z innymi czynnościami. Tak się zawziołem, że w niespełna rok zrzuciłem 20 kilogramów. To było 5 lat temu a mniejszą wagę trzymam do dziś. Powiem jedno czuję się znakomicie nie tylko od strony fizycznej ale psychicznie czuję się lepiej. Taki sukces bo tak to traktuję wpływa niesamowicie na samopoczucie. Niezależnie od przypadku polecam kazdemu zmierzenie się z nadwagą. Co ważne w moim przypadku nie stosowałem jakiś niesamowitych diet, po prostu ustaliłem sobie rytm jedzenia 3 razy dziennie bez podjadania pomiędzy. Odstawiłem jedynie słodycze oraz napoje gazowane typu Cola do tego trochę ćwidzeń i efekt przyszedł. Wydaje mi się też, że ważnym jest bo cały czas kontrolować wagę i cieszyć się takimi małymi sukcesami jak zrzucenie chociażby 0,5 kilograma. Ja ważyłem się codziennie po 2 - 3 razy. To pozwalało mi utrzymywać cały czas samodyscyplinę. Pozdrawiam i polecam

Ja miałem problemy z nadwagą. Jakoś to mi nie przeszkadzało do czasu jak nie mogłem zawiązać sznurówek w butach ;-) i coś we mnie pękło. Nagle uświadomiłem sobie, że albo coś z tym zaraz zrobię albo za chwilę będę mieć mproblemy z innymi czynnościami. Tak się zawziołem, że w niespełna rok zrzuciłem 20 kilogramów. To było 5 lat temu a mniejszą wagę trzymam do dziś. Powiem jedno czuję się znakomicie nie tylko od strony fizycznej ale psychicznie czuję się lepiej. Taki sukces bo tak to traktuję wpływa niesamowicie na samopoczucie. Niezależnie od przypadku polecam kazdemu zmierzenie się z nadwagą. Co ważne w moim przypadku nie stosowałem jakiś niesamowitych diet, po prostu ustaliłem sobie rytm jedzenia 3 razy dziennie bez podjadania pomiędzy. Odstawiłem jedynie słodycze oraz napoje gazowane typu Cola do tego trochę ćwidzeń i efekt przyszedł. Wydaje mi się też, że ważnym jest bo cały czas kontrolować wagę i cieszyć się takimi małymi sukcesami jak zrzucenie chociażby 0,5 kilograma. Ja ważyłem się codziennie po 2 - 3 razy. To pozwalało mi utrzymywać cały czas samodyscyplinę. Pozdrawiam i polecam
Gość
sobota, 27 kwiecień 2024

Zdjęcie captcha

Do góry