Blog
O bezradności
"Rada psychologa na bezradność"
Często o zmianach myślimy w sytuacji, gdy sami je inicjujemy, ale jest jeszcze taka kategoria zmian, które nam się po prostu przydarzają, na które nie mamy wpływu. Różne zdarzenia losowe, choroby, wypadki, porzucenie przez partnera, śmierć bliskich osób. Są to sytuacje, które się po prostu dzieją. Przydarzają się każdemu.
Jak na to reagujemy? Próbujemy przeciwdziałać, uciekamy w inne zachowania, w uzależnienia, zaprzeczamy, że taki fakt ma miejsce, że nas to dotyczy. Prędzej czy później jednak, zmiana nas dopada. Zderzamy się z raniącą rzeczywistością. Zazwyczaj czujemy smutek, żal, złość, wściekłość, zawód, ale przede wszystkim bezradność.
Czym właściwie ona jest? Pojawia się wtedy, kiedy nie mamy żadnej możliwości działania. Wydaje mi się, że to uczucie jest najtrudniejszym stanem do zaakceptowania. Najtrudniejszym stanem do przetrwania. Zwłaszcza wtedy, kiedy przywykliśmy do działania. Wydaje się, że nie jesteśmy w stanie nic zrobić.
Dlaczego jej się tak boimy? Gdyż w bezradności jest tak naprawdę mierzenie się z tym, czego zmienić nie można.
Mamy swoje dążenia, swoje cele, jesteśmy do nich tak przywiązani, że choćby nawet myśl o tym, że nie można tego osiągnąć, wywołuje straszną rozpacz, pustkę i wiele innych emocji, których czuć nie chcemy, bo są zbyt bolesne. Bezradność sprawia, że właśnie te emocje wybrzmiewają najmocniej. To jest coś, co chowamy głęboko w sobie, bolesne zranienia z okresu, kiedy jako małe dzieci byliśmy bezradni, zdani na dorosłych, którzy nie zawsze dawali nam to czego potrzebowaliśmy.
Jednocześnie w bezradności jest też nadzieja i szansa rozprawienia się z bolesną przeszłością, poprzez pracę nad tymi emocjami i zaakceptowanie ich.
Jak sobie radzić z własną bezradnością? Jest jeden obszar, na który mamy wpływ. To my sami. My z naszymi emocjami, myślami, odczuciami. Przeżywając stan bezradności warto zatroszczyć się o siebie, być dla siebie łagodnym, pozwolić sobie na przeżywanie tego, co się w nas dzieje. Tylko wtedy emocje naturalnie się wysycają i nabieramy znowu mocy do stawienia czoła rzeczywistości. Już samo wypowiedzenie sprawia, że jednak coś robimy, że nie jesteśmy bezradni, że działamy na swoją korzyść.
Katarzyna Mianowska, psycholog, psychoterapeuta
When you subscribe to the blog, we will send you an e-mail when there are new updates on the site so you wouldn't miss them.
Komentarze 10
Super - dzięki za artykuł
czyli w skrócie zamiast biadolić trzeba po prostu działać i iść do przodu.
ją wczoraj wysłałem wpis na bloga i do dziś nie został opublikowany
Psycholog prowadzący dany temat na blogu psychologicznym zastrzega sobie prawo do moderowania wpisów. Prawdopodobnie Pana wpis wychodził poza przyjęte normy i nie mógł być w związku z tym opublikowany na blogu psychologicznym znajdującym się na internetowej stronie naszego Gabinetu
Nie zawsze uznanie bezradności jest jedyną drogą. Zgadzam się z panią psycholog, że pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie tego uczucia, a potem warto zadać sobie pytanie, czy faktycznie jestem bezradny/a. Czy może jednak mam możliwość podjęcia działania i wpływ na sytuacje, w której się znajduję?
A czasami jest tak, że człowiek czuje się opuszczony i wystarczy wyciągnąć do niego przysłowiową pomocną dłoń i okazuje się, że wcale taki bezradny nie jest. Nie jestem psychologiem ale moim zdaniem warto też zawsze zastanowić się co to za emocje nami powodują, bo to co interpretujemy jako bezradnośc czasami może być czymś zupoełnie innym i czegoś innego nam potrzeba by wyjść na prostą!
Nasza bezradność może mieć kilka przyczyn. Otóż powinniśmy zajmować się tymi sprawami na które możemy mieć wpływ, a te, których zmienić nie możemy, powinniśmy powierzyć Najwyższemu - a osoby, które w niego nie wierzą, gdy pozostawią sprawy same sobie, z ufnością, że się same rozwiążą, to i tak Najwyższy się nimi zajmie, bo tylko On może mieć na nie wpływ. Od strony psychologicznej będziemy spokojniejsi i się nie będziemy martwili, a energię możemy ukierunkować na sprawy, na które możemy mieć wpływ. Pomoc osobie w potrzebie, zwłaszcza w gorszej sytuacji aniżeli nasza, ma na nas także wpływ terapeutyczny, gdyż możemy uwierzyć w swoje możliwości i poczuć się bardziej wartościowi. Z chorą bezradnością mają do czynienia często osoby cierpiące często na odkładanie wszystkiego na później, te które, gdy się im nagromadzi dużo pracy, nie potrafią jej rozbić na mniejsze części i podzielić pod kątem ważności, i pilności. Takie osoby mają olbrzymie poczucie bezradności ze względu na wielki natłok pracy. Te osoby nie powinny pozostawiać spraw samym sobie, to by było nieodpowiedzialne, a mogłoby przyczynić się do "katastrofy". W przypadku śmierci lub innego odejścia bliskiej osoby, albo choroby, wypadku i Np. kalectwa sprawa ma się trochę inaczej, bo tu też możemy robić tylko to, na co mamy wpływ. Najgorzej jest w przypadku, gdy dotyczy to osoby bardzo bliskiej lub bezpośrednio nas samych. Np.: po stracie bardzo bliskiej osoby lub dużej utracie zdrowia, możemy mieć zachwiane poczucie własnej wartości, pustkę w życiu, apatię i depresję. W takim przypadku oprócz terapii wskazana jest również innego rodzaju aktywność, Np.: udzielanie się w instytucji charytatywnej, w pomocy społecznej itp.; a aktywność fizyczna sprawia też, że zaczynamy wierzyć we własne możliwości, nasza sprawność fizyczna rośnie i się lepiej czujemy, a gdy organizm zaczyna wytwarzać endorfiny, to nasze zadowolenie wzrasta, a uczucie bólu maleje. Gdy na coś nie mamy wpływu, to możemy przywidując to, że się coś takiego wydarzy, zmniejszyć przewidziane skutki zdarzenia i się chociaż częściowo zabezpieczyć na taką ewentualność - to jest możliwe tylko wtedy, gdy jeszcze do zdarzenia nie doszło. Nasz umysł jest polem walki: w naszym umyśle ciągle rozgrywa się bitwa dobra ze złem, a gdy negatywnych myśli jest więcej, niż pozytywnych, to wówczas mamy kłopot. Żeby zneutralizować jedno negatywne słowo potrzeba czterech słów pozytywnych, dlatego powinniśmy ograniczyć dopływ negatywnych informacji do naszego umysłu, głównie z mediów, ale także i od negatywnych znajomych, którzy często narzekają. Moją radą jest to: myśl o sobie pozytywnie i mów w superlatywach - nie narzekaj.
A ja czuję się bezradny w pracy. Powiem szczerze, że mam beznadziejnego szefa i nic ale to nic nie mogę zrobić by to się zmieniło. Nie mogę nawet zmienić pracy, albo lepiej nie chcę jej zmienić bo po prostu uwielbiam to co robię i jestem dobrze wynagradzany. Nie wiem jak sobie poradzić z niechęcią do niego. Pozdrawiam wszystkich z podobnymi problemami.
Ładnie napisane - gorzej to przekuć w praktyce na realne działanie.
Jest bezradność, którą trzeba pokonać i bezradność, którą można jedynie przyjąć. Jeśli ktoś nie radzi sobie ze zwyczajnymi wyzwaniami życia, pracuje z psychoterapeutą nad rozwinięciem swojej sprawczości. Jeśli zaś ktoś chciałby być tym, kim nie jest, przekroczyć reguły świata (omnipotencja), pracuje nad umiejętnością poddania się i akceptowania w sobie bezradności. Czasem - jak zauważyła Autorka - poprzez samo wypowiedzenie jej, przyzwolenie na wysycenie się dojmującego uczucia bezradności.