Blog
Postanowienia noworoczne okiem psychologa
"Dlaczego tak trudno zrealizować postanowienia noworoczne?"
Minął Sylwester, szampańska zabawa, mamy Nowy Rok, Anno Domini 2013. Wielu z nas tę okoliczność tworzy „magiczną” kartkę z postanowieniami zmiany w nowym roku.
Wspiera nas w tym mocno prasa (zwłaszcza kolorowe magazyny adresowane zarówno do kobiet, jak i do mężczyzn) oraz telewizja: nie będę jeść słodyczy, schudnę, będę się więcej ruszać, zmienię pracę na lepszą, będę zarabiać więcej, będę więcej czasu spędzać z dziećmi i wiele innych (to tylko typowe przykłady). Zazwyczaj lista powstaje jeszcze w roku poprzednim, tak więc mamy trochę czasu, żeby się z owymi punktami oswoić zanim wprowadzimy je w życie. Postanowienia mają wejść w życie z dniem 1 stycznia roku następnego – taki jest plan.
Tak więc mamy Sylwestra, bawimy się przednio, jest świetnie. Wybija godzina 12, jest szampan, fajerwerki, życzenia no i postanowienia. Teoretycznie miały wejść w życie od 1, więc już teraz, ale przecież tak dobrze się bawimy, poczekają do rana. Rano wypada gdzieś na południe, jesteśmy zmęczeni po imprezie, być może gdzieś na wyjeździe, więc może niech zaczekają do jutra? Zazwyczaj takie zapewnienie nam wystarcza i uspokaja.
Kolejny dzień – stwierdzamy, że nie jesteśmy przygotowani, nie ma odpowiedniego sprzętu, jedzenia (lub czego tam potrzebujemy). "Może więc dać sobie trochę czasu, żeby skompletować potrzebne rzeczy" – myślimy sobie i znowu odkładamy rozpoczęcie spełniania postanowień na kolejny dzień.
Następny dzień przynosi tą samą niespodziankę z już wypróbowanymi wymówkami, dlaczego czegoś nie zrobiliśmy lub jacyś nie byliśmy. Może więc od następnego poniedziałku? (moja ulubiona wymówka:))
I tak mija kolejny tydzień, miesiąc, aż w końcu stwierdzamy, że może jednak dajmy sobie z tym spokój. Niektórzy też mówią, że najgorszy jest 5 tydzień nowego roku, bo wtedy dociera do nas, że właściwie to nic się nie zmieniło (dlaczego piąty, tego nie wiem, pewnie jest na to logiczne wytłumaczenie). Dopada nas depresja, bezradność, smutek i wściekłość na siebie lub resztę świata, że nic się nie zmieniło. W kolorowej prasie i w telewizji temat ucichł. No właśnie… Ogólnie po co coś zmieniać, skoro to takie trudne…
Ja w tym roku postanowień nie robię. Przećwiczyłam na sobie powyższy schemat i to po prostu nie działa. Dlaczego? Zadajcie sobie jedno podstawowe pytanie: czym 31 grudnia 2012 różni się od 1 stycznia 2013 pod kątem nastawienia, posiadania potrzebnych umiejętności, czy możliwości wprowadzania zmian w życie? Odpowiedź: ABSOLUTNIE NICZYM! Równie dobrze można sobie postanowić że z dnia 2 na 3 lipca przestaję jeść słodycze. Pod kątem psychologicznym sytuacja jest dokładnie taka sama. Nie zmieniamy się z dnia na dzień, a przynajmniej nie we wszystkich obszarach naszego życia na raz. Potrzeba czasu, odpowiedniej motywacji, a przede wszystkim podejścia do siebie z troską i zrozumieniem. Noc Sylwestrowa jest „magiczna” – kończy się stare, zaczyna nowe z wieloma obietnicami lepszego życia. Ale to jest tylko złudzenie, która nie przekłada się na realia.
Dlatego proponuję, abyśmy dali sobie spokój z postanowieniami i cieszyli się szampańską zabawą. Tak po prostu.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku 2013!!!!
Katarzyna Mianowska - psycholog, psychoterapeuta
When you subscribe to the blog, we will send you an e-mail when there are new updates on the site so you wouldn't miss them.
Komentarze 15
Mam pomysł - zróbmy konkurs na noworoczne postanowienia, wpiszmy je tu i za rok zobaczymy co się komu zrealizowało. Moje postanowienia to: - rzucić palenie (nie palę od kilku dni) - kupić mieszkanie
Myślę, że rzeczywiście w przypadku postanowień błahych, takich jak na przykład rzucenie palenia nie ma sensu czekać do Sywestra bo nie ma w tej nocy nic magicznego co sprawi, że będzie nam łatwiej to uczynić. Natomiast jeżeli chodzi o postanowienia nazwę je rozwojowymi, czyli na przykład rozpocząć w nowym roku naukę angielskiego itp. to jak najbardziej moim zdaniem Warto sobie takie postanowienia w Sylwestra robić
A ja postanowiłem że zamelduję się w Warszawie :-)
o matko ale posatanowienie, że zamelduję się w Warszawie ... normalnie jestem przerażona ... myslę, że jak już robić postanowienie to przynajmniej powinny być konkretne i ambitne. Ja chcę schudnąć 5 kilkogramów i wiem, że będzie mnie to kosztować trochę wysiłku.
A ja co roku zapisuję sobie postanowienia noworoczne na kartce, wkładam w specjalne miejsce i póżniej przez rok tam nie zaglądam i mówiąc szczerze zapominam większość z tych postanowień. jak po roku sprawdzam co mi się udało zrealizować to jest z tym sporo ubawu .... ale o dziwo większość rzeczy udaje mi się zrealizować tylko niektóre z poślizgiem jednorocznym. Nie wiem jak to działa ale tych kartek z postanowieniami mam już chyba z 20 i fajnie jest też czasami wrócić do tego co było naszym marzeniem dawno dawno temu.
Oj tak idź do psychologa z tą depresją i się nie załamuj tylko korzystaj z życia!
Trafiłem na ten blog bo wpisałem w wyszukiwarce psycholog postanowienia noworoczne bo właśnie takie mam postanowienie by w nowym roku udać się do psychologa z moimi problemami - mam nadzieję że starczy mi sił by to zrobić
A ja w tym roku zamierzam więcej czasu spędzać z rodziną a mniej w pracy.
Mam pytanko A można się jeszcze zapisywać na te kursy bo podobno miało to być zlikwidowane teraz jak były te zmiany?
a ja się zapisałem na kurs WORD obniżający ilość punktów karnych, bo jestem na krawędzi ;-) a tak sobie postanowiłem, że nie stracę prawa jazdy w tym roku!
Można zredukować punkty - ja się zapisałem do WORD w Warszawie przy ul. Odlewniczej
Dzięki
Hej Trochę się zgadzam z tym co jest napisane a trochę się nie zgadzam. Faktem jest, że przy realizacji postanowień jakichkolwiek, nie tylko noworocznych potrzebna jest motywacji ale z drugiej strony z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że przełom roku to dobry moment do podejmowania postanowień. Mam wtedy więcej czasu na to by zrobić bilans mijającego roku i zastanowić się co chcę zrobić w nowym.
Ja właśnie od nowego roku rzuciłem palenie i proszę się nie nabijać bo cały czas - już trzeci dzień nie palę i zamierzam to utrzymać! :-)
A ja w ramach postanowień noworocznych postanowiłem, że pójdę do psychologa. Co prawda nie jestem z Warszawy więc nie skorzystam z usług waszego gabinetu ale jestem stałym czytelnikiem Waszego bloga i trochę nie ukrywam mnie zainspirowaliście. Tylko piszcie częściej poproszę