Blog

Blog psychologów z Gabinetu RAZEM (Warszawa-Ursynów). Piszemy o lęku, pracoholizmie, stresie, problemach par, dzieci i młodzieży. Zasubskrybuj nasz blog psychologiczny, komentuj wpisy, dziękujemy Ci za czas i uwagę.
Rozmiar czcionki: +
3 minutes reading time (547 words)

Zmiany... Zmiany? Zmiany! Perspektywa psychologa-psychoterapeuty

O zmianach

Wprowadzanie zmian w życiu kojarzy mi się z wchodzeniem do wody (w jeziorze, morzu, basenie). Jedni muszą się ochlapać, pochodzić trochę po brzegu, stopniowo przyzwyczajać ciało do innej temperatury.

Potrzebują czasu na oswojenie się z nowymi warunkami. Inni natomiast od razu skaczą na główkę, mówią, że taki szok dobrze im robi. Chwilę jest okropnie, ale potem wszystko wraca do normy.

Podobnie jest z wprowadzaniem zmian. Jedni zmieniają swoje działanie z dnia na dzień, inni potrzebują okresu przejściowego. Z własnego doświadczenia wiem, że okres przejściowy pozwala ową zmianę polubić.

Przykład:

Jestem początkującym biegaczem. Do tematu biegania podchodziłam już kilka razy w swoim życiu, ale nic z tego nie wychodziło. Może wcześniej nastawienie było złe, trudno w tej chwili stwierdzić. Od kilku miesięcy truchtam sobie dwa, trzy dni w tygodniu, na spokojnie. Pierwszy raz zaczęłam truchtać spontanicznie, tak po prostu zachciało mi się biegać. Więc biegłam, na zmianę z marszami, bo kondycja nie pozwalała na więcej. Właściwie  nie miałam ani planu, ani oczekiwań. Po prostu sobie truchtałam. Samo wyjście, żeby pobiegać też nie stanowiło problemu, ze względu na psa, tak czy siak trzeba było wyjść. Po kilku tygodnia złapałam bakcyla, chciałam więcej – te marszobiegi były coraz dłuższe. Potem odkryłam bieżnię, gdzie mogłam precyzyjnie regulować prędkość, co dawało mi możliwość swobodnego biegu i obserwowania mojego ciała przy określonej prędkości, no i najważniejsze, w tym samym czasie mogłam oglądać mecze na Euro (jestem zapaloną kibicką).

Jak jest teraz? Mam pewien cel, mam pewne oczekiwania, ale przede wszystkim te kilka miesięcy pozwoliły mi poczuć też radość z tego, co robię. Polubiłam moją zmianę, choć celu jeszcze nie osiągnęłam. Ale jestem o to spokojna, bo pozytywna motywacja do biegania została zbudowana. Osiągnięcie celu w tej chwili to tylko kwestia czasu.

Jak to jest zatem ze zmianami według psychologa? Często wprowadzamy je od razu, nie dając sobie czasu na przystosowanie, na przyswojenie zmiany do tego, co już w swoim życiu osiągnęliśmy. Kończy się to albo rezygnacją, albo przeciążeniem. Często w takich sytuacjach pojawiają się: przymus, presja, zmęczenie, albo wręcz opór. Powszechne jest też nastawienie, że dopiero jak osiągniemy cel, będziemy szczęśliwsi, zdrowsi, będziemy się akceptować itd.

Jednocześnie warto pamiętać, że jest też coś fascynującego w samej drodze do celu, w robieniu postępów, warto zatem swoją zmianę polubić już w trakcie drogi, a nie dopiero na końcu. To ułatwia zadanie. Po co biegać od razu 8 km dziennie, to jest nierealne, organizm tego nie wytrzyma, a my będziemy się czuć strasznie. Żadnej frajdy, radości, zabawy, tylko mus, bo tak trzeba, bo tak inni robią. Tylko że inni biegają od kilku lat… A nie lepiej na początek wyznaczyć sobie za cel np. 15 min dziennie? Albo co drugi dzień? Przy takim podejściu w pewnym momencie możesz zacząć biec i już nie przestać. Wtedy zrobisz to sam z siebie, a nie dlatego, że musisz. I tu jest różnica. Przy takim podejściu zmiana może nastąpić znacznie szybciej i łatwiej, niż przy zmuszaniu się.

Bieganie jest przykładem zmiany, którą chciałam wprowadzić, ale temat zmian dotyczy wszystkich sfer naszego życia. Można dokonywać nawet ogromnych zmian i osiągać wielkie cele, jeśli podzieli się zadanie na małe elementy, proste, możliwe do realizacji etapy. Warto jednocześnie pamiętać, że bycie w drodze do zmiany jest fascynujące samo w sobie, a życie dzieje się tu i teraz.


Katarzyna Mianowska - psycholog, psychoterapeuta

4
×
Stay Informed

When you subscribe to the blog, we will send you an e-mail when there are new updates on the site so you wouldn't miss them.

Grupa wsparcia dla mam najmłodszych dzieci (do 1 r...
Porażka może być drogą do sukcesu
 

Komentarze 14

Gość
Gość - Marcin w sobota, 29 grudzień 2012 11:45

A mnie w 2013 roku czeka wiele zmian i powiem szczerze, że patrzę na to co ma się wydarzyć z optymizmem - wszystkim to polecam i nie ma co się bać "13" zawartej w dacie przyszłego roku!

A mnie w 2013 roku czeka wiele zmian i powiem szczerze, że patrzę na to co ma się wydarzyć z optymizmem - wszystkim to polecam i nie ma co się bać "13" zawartej w dacie przyszłego roku!
Gość
Gość - Kasia Mianowska w wtorek, 27 listopad 2012 00:22

Odpowiadając na ostatni komentarz, Adamie: myślę, że za lękiem, zwłaszcza w czasach zmian, kryzysów, reorganizacji stoi bezradność. Nie wiadomo co nas czeka, nie wiadomo jak sprawy się potoczą, w związku z tym nie czujemy się bezpieczni. To właśnie mówi nam lęk. Bezradność z kolei to odpowiedź na naszą własną niemoc, brak kontroli nad sytuacją. Pierwszym krokiem, jaki możesz zrobić, jest zastanowienie się, na co w tej sytuacji masz wpływ. Nie musisz od razu działać. Czasem pomaga zmiana perspektywy myślenia, np. zamienić słowo "problem" na słowo "wyzwanie". Prawda jest taka, że wpływ mamy tylko i wyłącznie na siebie, swoje myśli, emocje, poczucie sprawczości, działania. Cała reszta nie jest poza naszą kontrolą bądź kontrola jest mocno ograniczona. Odpowiedzią na bezradność jest działanie, postawienie choćby najmniejszego kroczku. Zazwyczaj jak postawi się jeden kroczek, to chce się stawiać kolejne. Tak więc zastanów się na co masz wpływ, a potem zacznij działać. Życzę powodzenia!

Odpowiadając na ostatni komentarz, Adamie: myślę, że za lękiem, zwłaszcza w czasach zmian, kryzysów, reorganizacji stoi bezradność. Nie wiadomo co nas czeka, nie wiadomo jak sprawy się potoczą, w związku z tym nie czujemy się bezpieczni. To właśnie mówi nam lęk. Bezradność z kolei to odpowiedź na naszą własną niemoc, brak kontroli nad sytuacją. Pierwszym krokiem, jaki możesz zrobić, jest zastanowienie się, [u]na co w tej sytuacji masz wpływ[/u]. Nie musisz od razu działać. Czasem pomaga zmiana perspektywy myślenia, np. zamienić słowo "problem" na słowo "wyzwanie". Prawda jest taka, że wpływ mamy tylko i wyłącznie na siebie, swoje myśli, emocje, poczucie sprawczości, działania. Cała reszta nie jest poza naszą kontrolą bądź kontrola jest mocno ograniczona. Odpowiedzią na bezradność jest działanie, postawienie choćby najmniejszego kroczku. Zazwyczaj jak postawi się jeden kroczek, to chce się stawiać kolejne. Tak więc zastanów się na co masz wpływ, a potem zacznij działać. Życzę powodzenia!
Gość
Gość - Adam w środa, 21 listopad 2012 01:33

Natkąłem się na tego bloga przypadkiem - bardzo ciekawy .... i mam też kilka dodatkowych pytań jak sobie radzić ze zmianami w miejscu pracy, które nie zależą od nas. Teraz mam taką sytuację, że w mojej firmie jest reorganizacja i jestem tym wszystkim mocno przestraszony. Jak to wszystko ogarnąć, zaakceptować i się nie bać tego co przyniesie jutro? Samozwańczy Psycholog z Warszawy !

Natkąłem się na tego bloga przypadkiem - bardzo ciekawy .... i mam też kilka dodatkowych pytań jak sobie radzić ze zmianami w miejscu pracy, które nie zależą od nas. Teraz mam taką sytuację, że w mojej firmie jest reorganizacja i jestem tym wszystkim mocno przestraszony. Jak to wszystko ogarnąć, zaakceptować i się nie bać tego co przyniesie jutro? Samozwańczy Psycholog z Warszawy !
Gość
Gość - Karol, gestalt.poznan.pl w środa, 31 październik 2012 10:04

Tak, jak Cię rozumiem Kasiu, piszesz o zmianie jako czymś, na co masz już w zasadzie decyzję i proponujesz wobec siebie łagodność w oswajaniu się z nią, wcielaniu jej w życie. Wydaje mi się, że to rozsądne podejście. Jednak jak przeglądam Internet i strony różnych „rozwojowców”, coachów i innych entuzjastów rozwoju, to mam wrażenie, że robią ze zmiany bożka, niemal imperatyw moralny. „Zmieniaj się! Możesz! Nie poddawaj się”. A wtedy nie umiem pogodzić tego z bliskim mi podejściem Beissera czy Perlsa: paradoks zmiany polega na tym, że pojawia się, gdy ją sobie odpuścisz. W chęci zmiany najczęściej leży nieakceptacja tego, jakim się jest i chęć bycia kimś wymyślonym. To dlatego tak często zmiana się nie udaje: identyfikujemy się z jakimś obszarem (np. idealnym) siebie a pomijamy pozostałe, które „dopominają się” o swoje. Być w pełni tym, kimś się jest, jest naprawdę wystarczające ;-)

Tak, jak Cię rozumiem Kasiu, piszesz o zmianie jako czymś, na co masz już w zasadzie decyzję i proponujesz wobec siebie łagodność w oswajaniu się z nią, wcielaniu jej w życie. Wydaje mi się, że to rozsądne podejście. Jednak jak przeglądam Internet i strony różnych „rozwojowców”, coachów i innych entuzjastów rozwoju, to mam wrażenie, że robią ze zmiany bożka, niemal imperatyw moralny. „Zmieniaj się! Możesz! Nie poddawaj się”. A wtedy nie umiem pogodzić tego z bliskim mi podejściem Beissera czy Perlsa: paradoks zmiany polega na tym, że pojawia się, gdy ją sobie odpuścisz. W chęci zmiany najczęściej leży nieakceptacja tego, jakim się jest i chęć bycia kimś wymyślonym. To dlatego tak często zmiana się nie udaje: identyfikujemy się z jakimś obszarem (np. idealnym) siebie a pomijamy pozostałe, które „dopominają się” o swoje. Być w pełni tym, kimś się jest, jest naprawdę wystarczające ;-)
Gość
Gość - Janek w wtorek, 25 wrzesień 2012 11:09

Rzuciłem palenie. Pomogła mi w tym książka Allena Carra "Prosta Metoda Jak Skutecznie Rzucić Palenie:, z której wynika, że najważniejszą sprawą jest zmiana nastawienia do palenia. Polecam ją wszystkim, w tej metodzie rzuca się palenie z dnia na dzień i jest to łatwe oraz zupełnie przyjemne.

Rzuciłem palenie. Pomogła mi w tym książka Allena Carra "Prosta Metoda Jak Skutecznie Rzucić Palenie:, z której wynika, że najważniejszą sprawą jest zmiana nastawienia do palenia. Polecam ją wszystkim, w tej metodzie rzuca się palenie z dnia na dzień i jest to łatwe oraz zupełnie przyjemne.
Gość
Gość - StrefyRozwoju w poniedziałek, 17 wrzesień 2012 23:17

Myślę sobie, że większość zmian w życiu zachodzi właśnie w ten sposób - stopniowo, prawie niezauważalnie dla nas samych. I są to zarówno zmiany na dobre, jak i niestety zmiany na gorsze. Zgadzam się również z tym, że jeśli chcemy świadomie coś w sobie zmienić, nie warto od razu rzucać się na głęboką wodę. W całym tym projekcie powolnego osiągania celu, przy szczególnym akcentowaniu tego co można zrobić tu i teraz, najważniejsza jest jednak samodyscyplina i wytrwałość. A co jeżeli przygotowywanie się do zmiany jest tylko pretekstem do jej odsuwania w czasie? Co kiedy "metoda małych kroków' jest tylko sposobem na uspokojenie sumienia, podczas gdy w gruncie rzeczy nie robi się nic, lub niewiele w kierunku wyznaczonego celu?

Myślę sobie, że większość zmian w życiu zachodzi właśnie w ten sposób - stopniowo, prawie niezauważalnie dla nas samych. I są to zarówno zmiany na dobre, jak i niestety zmiany na gorsze. Zgadzam się również z tym, że jeśli chcemy świadomie coś w sobie zmienić, nie warto od razu rzucać się na głęboką wodę. W całym tym projekcie powolnego osiągania celu, przy szczególnym akcentowaniu tego co można zrobić tu i teraz, najważniejsza jest jednak samodyscyplina i wytrwałość. A co jeżeli przygotowywanie się do zmiany jest tylko pretekstem do jej odsuwania w czasie? Co kiedy "metoda małych kroków' jest tylko sposobem na uspokojenie sumienia, podczas gdy w gruncie rzeczy nie robi się nic, lub niewiele w kierunku wyznaczonego celu?
Gość
Gość - Kris w wtorek, 04 wrzesień 2012 23:14

Czy ja wiem czy odwagi? Po prostu warto sobie takie pytania zadawać i tak jak pisałem nie trzeba się ograniczac do 5 lat! 5 lat to przy dzisiejszym tempie życia już jutro ... a co się będzie robic po jutrze?

Czy ja wiem czy odwagi? Po prostu warto sobie takie pytania zadawać i tak jak pisałem nie trzeba się ograniczac do 5 lat! 5 lat to przy dzisiejszym tempie życia już jutro ... a co się będzie robic po jutrze?
Gość
Gość - WWW w poniedziałek, 03 wrzesień 2012 09:12

Dobre pytanie! Gdzie będę za 5 lat? Zaczęłam nad tym się zastanawiać i tak sobie myślę, że to wymaga dużo odwagi, aby wyobrazić sobie i swój rozwój w przyszłości. Ja jednak widzę się trochę dalej niż teraz. Nie tylko starszą o 5 lat, ale też w nieco innym miejscu pod względem zawodowym.

Dobre pytanie! Gdzie będę za 5 lat? Zaczęłam nad tym się zastanawiać i tak sobie myślę, że to wymaga dużo odwagi, aby wyobrazić sobie i swój rozwój w przyszłości. Ja jednak widzę się trochę dalej niż teraz. Nie tylko starszą o 5 lat, ale też w nieco innym miejscu pod względem zawodowym. :)
Gość
Gość - Kris w czwartek, 30 sierpień 2012 03:30

Zmiany są stałym elementem naszego życia bo po prostu my się zmieniamy zarówno fizycznie (proces starzenia) jak i mentalnie (edukacja, doświadczenie) Tak więc najlepsze co możemy zrobić to nie bać soę zmian tylko próbować nimi zarządzać czyli świadomie decydować co chcemy w swoim życiu zmienić. Zgadzam się z autorką artykułu że trzeba stawiać sobie realne cele, jest jedno ryzyko że te "łatwe" cele zdominują nasze działania i bedą to działania krótkoterminowe! W związku z tym proponuję by zawsze zastanowić się nad ogólnym pytanie co ze mną za 5, 10, 15 lat? Mieć wizję siebie przez pryzmat całego życia! Myślę źe wtedy łatwiej będzie nam podejmować zmiany które tej wizji siebie bedą służyć.

Zmiany są stałym elementem naszego życia bo po prostu my się zmieniamy zarówno fizycznie (proces starzenia) jak i mentalnie (edukacja, doświadczenie) Tak więc najlepsze co możemy zrobić to nie bać soę zmian tylko próbować nimi zarządzać czyli świadomie decydować co chcemy w swoim życiu zmienić. Zgadzam się z autorką artykułu że trzeba stawiać sobie realne cele, jest jedno ryzyko że te "łatwe" cele zdominują nasze działania i bedą to działania krótkoterminowe! W związku z tym proponuję by zawsze zastanowić się nad ogólnym pytanie co ze mną za 5, 10, 15 lat? Mieć wizję siebie przez pryzmat całego życia! Myślę źe wtedy łatwiej będzie nam podejmować zmiany które tej wizji siebie bedą służyć.
Gość
Gość - Jerzy w wtorek, 28 sierpień 2012 21:56

Ciekawy artykuł, dał mi do myślenia. Ja cały czas przymierzam się do rzucenia palenia.

Ciekawy artykuł, dał mi do myślenia. Ja cały czas przymierzam się do rzucenia palenia.
Gość
Gość - MIni w piątek, 24 sierpień 2012 01:20

Kiedy czytałam ten artykuł, pomyślałam, że przecież wiele zmian odbywa się nie stopniowo, a raczej nagle, gwałtownie. Przykładowo ktoś rzuca palenie z dnia na dzień. Potem jednak przyszła refleksja, że tak jak jest to napisane w artykule, ten ktoś kto rzuca palenie, zazwyczaj wcześniej przygotowuje się do tego dnia w myślach, planuje. Tak więc większość zmian odbywa się jednak etapami i wtedy jest łatwiejsza do udźwignięcia.

Kiedy czytałam ten artykuł, pomyślałam, że przecież wiele zmian odbywa się nie stopniowo, a raczej nagle, gwałtownie. Przykładowo ktoś rzuca palenie z dnia na dzień. Potem jednak przyszła refleksja, że tak jak jest to napisane w artykule, ten ktoś kto rzuca palenie, zazwyczaj wcześniej przygotowuje się do tego dnia w myślach, planuje. Tak więc większość zmian odbywa się jednak etapami i wtedy jest łatwiejsza do udźwignięcia.
Gość
Gość - s.z. w wtorek, 12 luty 2013 04:34

jutro są dwie 13 w dacie aż lęk przeszywa moje ciało na samą myśl o tym

jutro są dwie 13 w dacie aż lęk przeszywa moje ciało na samą myśl o tym :D
Gość
Gość - porada w wtorek, 28 styczeń 2014 09:49

ach ta psychologia

ach ta psychologia
Gość
Gość - anna w czwartek, 30 maj 2013 03:33

grunt to zaufać procesowi

grunt to zaufać procesowi:)
Gość
wtorek, 07 maj 2024

Zdjęcie captcha

Do góry