Blog

Blog psychologów z Gabinetu RAZEM (Warszawa-Ursynów). Piszemy o lęku, pracoholizmie, stresie, problemach par, dzieci i młodzieży. Zasubskrybuj nasz blog psychologiczny, komentuj wpisy, dziękujemy Ci za czas i uwagę.
Rozmiar czcionki: +
3 minutes reading time (519 words)

Zdrada z perspektywy psychoterapeuty

Zdrada rani wszystkie strony

Zdrada jest bardzo częstym powodem, dla którego wiele osób decyduje się na wizytę u psychologa. Co ważne, problemy z przeżywaniem zdrady nie dotyczą tylko osób zdradzonych, ale w równym stopniu zdradzających.

Rozsypuje się dotychczasowe życie i nie są pewne, czy będą w stanie ułożyć je sobie na nowo. Do psychologa trafiają też często już jako dorośli, dzieci wychowane w rodzinie, w której dochodziło do zdrad. Mówiąc w dużym skrócie to, co działo się w ich dzieciństwie może mieć olbrzymi wpływ na samoocenę i umiejętność wchodzenia w dojrzałym wieku w głębokie relacje uczuciowe z drugą osobą.

pomoc psychologa zdradaGdy zdrada wychodzi na jaw, powoduje wielkie cierpienie przede wszystkim osoby, która została oszukana i zdradzona. Przeżywa ona rozpacz, niepewność, co dalej z jej życiem, znacznie spada poczucie własnej wartości. Czuje się też oszukana i upokorzona.

Z moich doświadczeń zawodowych psychologa - psychoterapeuty wynika również, że zdrada dotkliwie rani nie tylko osobę zdradzoną. W jej wyniku cierpią pozostałe strony tego „trójkąta” – zdradzający partner, jak i „ta trzecia/ten trzeci”.

Osoby, które nawiązały romans poza związkiem, doświadczają mieszaniny sprzecznych uczuć: olbrzymiej euforii, poczucia zadowolenia, gdyż prawdopodobnie otrzymują od nowego partnera coś czego brakowało im w stałym związku, a jednocześnie przeżywają poczucie winy oraz lęk, że się wyda. Z jednej strony ich samoocena rośnie, bo są przez kogoś adorowane, a z drugiej spada, ponieważ robią coś, co jest społecznie postrzegane jako naganne. Pod znakiem zapytania stają ich: dotychczasowe wybory, decyzje, poczucie lojalności.

„Ta trzecia”, czy „ten trzeci” żyją również pomiędzy radosnym zakochaniem i poczuciem, że są kimś wyjątkowym, wybranym, a niepewnością kim naprawdę są dla osoby partnera. Kimś ważnym? Chwilową odskocznią? Plastrem na ranę?

Uczucia osób zdradzonych, zdradzających oraz tych, z którymi doszło do zdrady są trudne i pełne skrajności. Z dotychczasowych rozmów z gabinecie psychoterapeutycznym nasuwa się wniosek, że zdrada rani każdą z je stron. Jest ona również przejawem tego, że związek zbudowany był na chwiejnych podstawach.

Pomimo całego związanego ze zdradą cierpienia, może ona być momentem przełomowym dla każdej ze stron. Może stanowić okazję do zadania ważnych pytań:

  • Kim byłem/am dla mojego partnera?
  • Jak się względem niego umiejscawiałam/em – jako "opiekun", a może jako „wyrozumiała matka”, a może "potrzebujące opieki dziecko"?
  • Co mnie trzymało w tym związku? Czego w nim poszukiwałam/em?
  • Dlaczego godziłem/am się na wejście w relację, z kimś kogo związek nadal trwa?
  • Czy w tej relacji były zaspokajane moje potrzeby?
  • Czy ten związek był wystarczająco dobry?
  • Co dalej chcę zrobić ze swoim życiemi?

Uczestnicy tego „miłosnego trójkąta”, zdradzający i zdradzeni, często szukają pomocy u psychologów, gdyż nie mogą poradzić sobie z emocjami, które im towarzyszą. Szukają odpowiedzi na kłębiące się w ich głowach pytania. Kim jestem? Co mam dalej robić? Odejść od męża/żony, czy też rozstać się z partnerem? Jak odbudować poczucie własnej wartości po zdradzie?

Zdrada, choć bardzo bolesna może stanowić moment w życiu, który otwiera oczy, pozwala zobaczyć siebie samego/samą w nowym świetle i być ważną lekcją na przyszłość.

Dobrym miejscem na skonfrontowanie się z tymi emocjami i pytaniami jest gabinet psychologiczny i rozmowa z psychologiem, osobą spoza kręgu naszych znajomych, która bezstronnie, bez oceniania naszego zachowania, pomoże nam uporać się z tym wszystkim. 

 

Katarzyna Kordulewska, psycholog, psychoterapeuta

27
×
Stay Informed

When you subscribe to the blog, we will send you an e-mail when there are new updates on the site so you wouldn't miss them.

Terapia grupowa i pomoc psychologiczna
Emisja głosu - wskazówki logopedy
 

Komentarze 42

Gość
Gość - Max w poniedziałek, 06 październik 2014 11:45
Tu jest chyba odpowiedź na to co zrobić by zdrada się nie przydażyła http://razempsycholog.pl/blog/wpis/gabinet-psychologiczny-warszawa/dobry-zwiazek-perspektywa-psychologiczna.html
Gość
Gość - Psycholog amator w poniedziałek, 06 październik 2014 07:54

Przepraszam bardzo ale uważam, że ten komentarz "Domyślam się, że brak seksu oznacza, że żona nie chce z panem współżyć lub robi to bardzo rzadko, a może zamiast ją oceniać i zrzucać winę na nią, to zastanowić się dlaczego ona nie chce? My kobiety też mamy potrzeby seksualne i jeżeli rezygnujemy z nich to przez z bardzo ważnego powodu, albo choroba albo zachowanie faceta. Warto o tym zanim się zacznie oceniać." To takie psychologiczne przemądrzanie, a może należałoby napisać, że za relacje w związku odpowiedzialne są obie strony? Psycholog amator

Przepraszam bardzo ale uważam, że ten komentarz "Domyślam się, że brak seksu oznacza, że żona nie chce z panem współżyć lub robi to bardzo rzadko, a może zamiast ją oceniać i zrzucać winę na nią, to zastanowić się dlaczego ona nie chce? My kobiety też mamy potrzeby seksualne i jeżeli rezygnujemy z nich to przez z bardzo ważnego powodu, albo choroba albo zachowanie faceta. Warto o tym zanim się zacznie oceniać." To takie psychologiczne przemądrzanie, a może należałoby napisać, że za relacje w związku odpowiedzialne są obie strony? Psycholog amator
Gość
Gość - Ania w sobota, 04 październik 2014 08:26

Domyślam się, że brak seksu oznacza, że żona nie chce z panem współżyć lub robi to bardzo rzadko, a może zamiast ją oceniać i zrzucać winę na nią, to zastanowić się dlaczego ona nie chce? My kobiety też mamy potrzeby seksualne i jeżeli rezygnujemy z nich to przez z bardzo ważnego powodu, albo choroba albo zachowanie faceta. Warto o tym zanim się zacznie oceniać.

Domyślam się, że brak seksu oznacza, że żona nie chce z panem współżyć lub robi to bardzo rzadko, a może zamiast ją oceniać i zrzucać winę na nią, to zastanowić się dlaczego ona nie chce? My kobiety też mamy potrzeby seksualne i jeżeli rezygnujemy z nich to przez z bardzo ważnego powodu, albo choroba albo zachowanie faceta. Warto o tym zanim się zacznie oceniać.
Gość
Gość - jan w piątek, 03 październik 2014 07:26

Zawsze tak jest, ze "winny" jest sfrustrowany seksualnie facet poszczony miesiacami od seksu. Nie kobieta, ktora go odmawia. Az dziwne, ze zadna z w/w pan nie widzi prostego zwiazku przyczynowo-skutkowego pomiedzy zdrada partnera, a brakiem seksu.

Zawsze tak jest, ze "winny" jest sfrustrowany seksualnie facet poszczony miesiacami od seksu. Nie kobieta, ktora go odmawia. Az dziwne, ze zadna z w/w pan nie widzi prostego zwiazku przyczynowo-skutkowego pomiedzy zdrada partnera, a brakiem seksu.
Gość
Gość - Janja w poniedziałek, 08 wrzesień 2014 00:45

Wątpliwości czy zdrada emocjonalna jest gorsza, ma chyba ten, co zdradza. Jak mnie program szpiegowski NinjaLogger pomógł uświadomić sobie, że mój mąż opowiada kochankom o naszym pożyciu, to najpierw zwymiotowałam.

Wątpliwości czy zdrada emocjonalna jest gorsza, ma chyba ten, co zdradza. Jak mnie program szpiegowski NinjaLogger pomógł uświadomić sobie, że mój mąż opowiada kochankom o naszym pożyciu, to najpierw zwymiotowałam.
Gość
Gość - Ramona w niedziela, 23 luty 2014 06:36

Słuchaj Nie jestem ekspertką, ale poruszyło mnie to co napisałaś i tak pomyślałam, że skoro twój mąż jest tak bardzo wierzący to może macie w parafii jakiegoś sensownego księdza, który zechciałby przyjść do Was do domu i porozmawiać z Wami na temat tej sytuacji. Moim zdaniem mogło by to pomóc. Pozdrawiam

Słuchaj Nie jestem ekspertką, ale poruszyło mnie to co napisałaś i tak pomyślałam, że skoro twój mąż jest tak bardzo wierzący to może macie w parafii jakiegoś sensownego księdza, który zechciałby przyjść do Was do domu i porozmawiać z Wami na temat tej sytuacji. Moim zdaniem mogło by to pomóc. Pozdrawiam
Gość
Gość - Klara w piątek, 21 luty 2014 01:44

Witajcie, mam nadzieję że ktoś będzie w stanie udzielić mi wskazówki co dalej?? Od 10 lat jestem mężatką, od 4,5 roku również matką bliźniąt. Po porodzie w natłoku obowiązków zapomniałam o mężu- dziś to wiem. Dbałam o dzieci, dom, kochałam się z mężem ale to nie było czułe, raczej z obowiązku. Ufałam mojemu mężowi bezgranicznie – nie wiedziałam że jemu jest tak źle. Mój mąż zagorzały katolik- każdy pierwszy piątek miesiąca spowiedź-komunia dawał poczucie bezpieczeństwa, wiedziałam że z kimś takim nic złego nie może mnie spotkać…..a jednak. W listopadzie zauważyłam sms-a którego nie chciał mi pokazać, już od jakiegoś czasu ciągle chodził z telefonem. Przyznał się że ma kochankę, że się zakochał, mój świat się zawalił, wiara we wszystko nagle legła. Przez kilka dni nic nie jadłam płakałam. On nie wiedział co robić, z jednej strony nowa miłość, ekscytacja, z drugiej wierna żona i małe dzieci, został żeby przemyśleć sprawę. Postawił warunek zostanie, ale 1 raz w tygodniu będzie się z nią spotykał w kawiarni, bo jeśli to odetnie tak po prostu to nie da sobie rady…… w desperacji zgodziłam się. Nie muszę chyba pisać co czułam jak jechał na spotkanie, znosiłam to wszystko cierpliwie. Po dwóch miesiącach w styczniu powiedział że zostaje….. byłam bardzo szczęśliwa. Święta były naszymi najpiękniejszymi świętami, Sylwester również. Teraz jednak nie radzę sobie z emocjami, on mówi że powinniśmy odpocząć od siebie, że musi sprawdzić czy za mną zatęskni. Przez ten cały czas od kiedy się dowiedziałam codziennie kochaliśmy się, wiem że jemu pod tym względem ze mną jest dobrze, a nawet bardzo dobrze ……… ale ja czuję się jak szmata, materac, ale kocham go ponad wszystko i nie potrafię tego uciąć, poprosić go o wyprowadzkę ….. Poza tym są dzieci które kochają go ponad wszystko, wiem że dla nich warto powalczyć, ale czy to jeszcze ma jakikolwiek sens ?? W międzyczasie dowiedziałam się kim ona jest (on nie wie że ja wiem) to koleżanka z pracy – pracujemy razem ja, mąż i ona - codziennie ją widujemy, nie radzę sobie z tym , jak dalej żyć codziennie ją widując i wiedząc że on też ja widuje. Nie chcę żeby zmienił pracę, bo tu mam go na oku. Nie potrafię mu wybaczyć tego że zrobił mi to ,,pod nosem” a jeśli by ją wybrał (nadal może to zrobić w każdej chwili) co wtedy ze mną. Pewnie już jestem pośmiewiskiem w pracy, bo przecież żona dowiaduje się ostatnia ……. To jakiś koszmar, gdyby nie dzieci już dawno ……………………………………………..

Witajcie, mam nadzieję że ktoś będzie w stanie udzielić mi wskazówki co dalej?? Od 10 lat jestem mężatką, od 4,5 roku również matką bliźniąt. Po porodzie w natłoku obowiązków zapomniałam o mężu- dziś to wiem. Dbałam o dzieci, dom, kochałam się z mężem ale to nie było czułe, raczej z obowiązku. Ufałam mojemu mężowi bezgranicznie – nie wiedziałam że jemu jest tak źle. Mój mąż zagorzały katolik- każdy pierwszy piątek miesiąca spowiedź-komunia dawał poczucie bezpieczeństwa, wiedziałam że z kimś takim nic złego nie może mnie spotkać…..a jednak. W listopadzie zauważyłam sms-a którego nie chciał mi pokazać, już od jakiegoś czasu ciągle chodził z telefonem. Przyznał się że ma kochankę, że się zakochał, mój świat się zawalił, wiara we wszystko nagle legła. Przez kilka dni nic nie jadłam płakałam. On nie wiedział co robić, z jednej strony nowa miłość, ekscytacja, z drugiej wierna żona i małe dzieci, został żeby przemyśleć sprawę. Postawił warunek zostanie, ale 1 raz w tygodniu będzie się z nią spotykał w kawiarni, bo jeśli to odetnie tak po prostu to nie da sobie rady…… w desperacji zgodziłam się. Nie muszę chyba pisać co czułam jak jechał na spotkanie, znosiłam to wszystko cierpliwie. Po dwóch miesiącach w styczniu powiedział że zostaje….. byłam bardzo szczęśliwa. Święta były naszymi najpiękniejszymi świętami, Sylwester również. Teraz jednak nie radzę sobie z emocjami, on mówi że powinniśmy odpocząć od siebie, że musi sprawdzić czy za mną zatęskni. Przez ten cały czas od kiedy się dowiedziałam codziennie kochaliśmy się, wiem że jemu pod tym względem ze mną jest dobrze, a nawet bardzo dobrze ……… ale ja czuję się jak szmata, materac, ale kocham go ponad wszystko i nie potrafię tego uciąć, poprosić go o wyprowadzkę ….. Poza tym są dzieci które kochają go ponad wszystko, wiem że dla nich warto powalczyć, ale czy to jeszcze ma jakikolwiek sens ?? W międzyczasie dowiedziałam się kim ona jest (on nie wie że ja wiem) to koleżanka z pracy – pracujemy razem ja, mąż i ona - codziennie ją widujemy, nie radzę sobie z tym , jak dalej żyć codziennie ją widując i wiedząc że on też ja widuje. Nie chcę żeby zmienił pracę, bo tu mam go na oku. Nie potrafię mu wybaczyć tego że zrobił mi to ,,pod nosem” a jeśli by ją wybrał (nadal może to zrobić w każdej chwili) co wtedy ze mną. Pewnie już jestem pośmiewiskiem w pracy, bo przecież żona dowiaduje się ostatnia ……. To jakiś koszmar, gdyby nie dzieci już dawno ……………………………………………..
Gość
Gość - Ola w sobota, 04 styczeń 2014 10:00

Można... też nie wiem jak... można to wybaczyć i o tym zapomnieć? regularne drugie życie? alternatywną rzeczywistość? sdf

Można... też nie wiem jak... można to wybaczyć i o tym zapomnieć? regularne drugie życie? alternatywną rzeczywistość? sdf
Gość
Gość - 123start w sobota, 04 styczeń 2014 04:33

Jeżeli to drugie życie trwało 10 lat to powiem krótko -SZOK. Nie wiem jak można na dłuższą metę tak żyć na dwa fronty a co dopiero 10 lat!!!

Jeżeli to drugie życie trwało 10 lat to powiem krótko -SZOK. Nie wiem jak można na dłuższą metę tak żyć na dwa fronty a co dopiero 10 lat!!!
Gość
Gość - Aga w piątek, 13 grudzień 2013 09:19

hej Oli Słuchaj to co piszesz to normalnie nadaje się na film, nie dość, że Cię zdradził to jeszcze chce się dzieckiem zajmować jakbyś Ty nie była matką. Dziewczyno moim zdaniem dajesz się poniżać, co to jest, że to jego decyzja, że się na jakiś czas wyprowadzi by przemyśleć. Nie chcę Cie namawiać do czegokolwiek ale pamiętaj, że jeżeli rozwód z orzeczeniem winy jednego z małżonków to facet nie tylko na dziecko ale i na Ciebie będzie musiał płacić alimenty a majątek, który nabyliście po małżeństwie jest Twój! Słuchaj, ja Ci przez maila nie pomogę, moim zdaniem w takim stanie jakim jesteś powinnaś iść do dobrego psychologa by pomógł Ci nazwać te emocje, które się w Tobie aż gotują. Nie wiem skąd jesteś jak z Warszawy to mogę kogoś polecić - ale sama też możesz pewnie bez problemu kogoś znaleźć, a moim zdaniem potrzebujesz pomocy. Na koniec życzę Ci by ten Twój facet się opamiętał i na kolanach do Ciebie wrócił, ale żeby tak było nie możesz robić z siebie ofiary, która potulnie czeka co jej pan i władca zdecyduje. A może on poszedł do tamtej bo trochę ostrzej się z nim obchodzi i musiał ją zdobywać. Masz mocne argumenty, żeby go postraszyć. A jak już do Ciebie wróci to musicie iść na terapię małżeńską bo sami sobie nie poradzicie i albo on znów od Ciebie odejdzie albo ty go znienawidzisz za to co Ci zrobił. Trzymaj się i posłuchaj moich rad, a najlepiej pomóż sama sobie i idź do psychologa ja aż takiej dogłębnej wiedzy nie mam by Ci pomóc.

hej Oli Słuchaj to co piszesz to normalnie nadaje się na film, nie dość, że Cię zdradził to jeszcze chce się dzieckiem zajmować jakbyś Ty nie była matką. Dziewczyno moim zdaniem dajesz się poniżać, co to jest, że to jego decyzja, że się na jakiś czas wyprowadzi by przemyśleć. Nie chcę Cie namawiać do czegokolwiek ale pamiętaj, że jeżeli rozwód z orzeczeniem winy jednego z małżonków to facet nie tylko na dziecko ale i na Ciebie będzie musiał płacić alimenty a majątek, który nabyliście po małżeństwie jest Twój! Słuchaj, ja Ci przez maila nie pomogę, moim zdaniem w takim stanie jakim jesteś powinnaś iść do dobrego psychologa by pomógł Ci nazwać te emocje, które się w Tobie aż gotują. Nie wiem skąd jesteś jak z Warszawy to mogę kogoś polecić - ale sama też możesz pewnie bez problemu kogoś znaleźć, a moim zdaniem potrzebujesz pomocy. Na koniec życzę Ci by ten Twój facet się opamiętał i na kolanach do Ciebie wrócił, ale żeby tak było [b]nie możesz robić z siebie ofiary[/b], która potulnie czeka co jej pan i władca zdecyduje. A może on poszedł do tamtej bo trochę ostrzej się z nim obchodzi i musiał ją zdobywać. Masz mocne argumenty, żeby go postraszyć. A jak już do Ciebie wróci to musicie iść na terapię małżeńską bo sami sobie nie poradzicie i albo on znów od Ciebie odejdzie albo ty go znienawidzisz za to co Ci zrobił. Trzymaj się i posłuchaj moich rad, a najlepiej pomóż sama sobie i idź do psychologa ja aż takiej dogłębnej wiedzy nie mam by Ci pomóc.
Gość
Gość - Ola w wtorek, 31 grudzień 2013 05:17

Witaj Buddy, to bardzo prawdziwe, co napisałeś... a co, jeżeli to "drugie życie" trwało 10 lat? co to było za małżeństwo? pytań jest wiele...

Witaj Buddy, to bardzo prawdziwe, co napisałeś... a co, jeżeli to "drugie życie" trwało 10 lat? co to było za małżeństwo? pytań jest wiele...
Gość
Gość - Oli w piątek, 13 grudzień 2013 03:01

Co do kwestii prania, gotowania i sprzatania na swoim, to... Pral juz od jakiegos czasu tylko swoje rzeczy, jak wlaczal pranie, wiec nie bedzie to dla niego wyzwaniem. Gotowanie tez dla niego nie problem, bo zje na miescie, gorzej ze sprzataniem, ugotuje sie we wlasnym sosie. tylko, czy rzeczywiscie brakuje mu tak bardzo ciszy i spokoju, do ktorego od nas tak uciekal? Zawsze czystego mieszkania i kochanki gotowej o kazdej porze i na jak dlugo sie chce. twierdzi, ze nie ma z nia kontaktu juz od miesiaca, bo musi wyczyscic glowe. Nie wiem, czy mu w to wierzyc. Proponowal mi, by dziecko zostalo z nim..... Oczywiscie sie na to nie zgodze, ale nie moge uwierzyc, ze mogl nawet o tym pomyslec. Egoizm i altruizm w jednym stali domu.... Aga, czy to mozliwe, zeby rzeczywiscie sie tak zakochal? Twierdzi, ze kocha, ze mu na niej zalezy. Czy to rzeczywiscie jest milosc, czy tak chore zauroczenie?

Co do kwestii prania, gotowania i sprzatania na swoim, to... Pral juz od jakiegos czasu tylko swoje rzeczy, jak wlaczal pranie, wiec nie bedzie to dla niego wyzwaniem. Gotowanie tez dla niego nie problem, bo zje na miescie, gorzej ze sprzataniem, ugotuje sie we wlasnym sosie. tylko, czy rzeczywiscie brakuje mu tak bardzo ciszy i spokoju, do ktorego od nas tak uciekal? Zawsze czystego mieszkania i kochanki gotowej o kazdej porze i na jak dlugo sie chce. twierdzi, ze nie ma z nia kontaktu juz od miesiaca, bo musi wyczyscic glowe. Nie wiem, czy mu w to wierzyc. Proponowal mi, by dziecko zostalo z nim..... Oczywiscie sie na to nie zgodze, ale nie moge uwierzyc, ze mogl nawet o tym pomyslec. Egoizm i altruizm w jednym stali domu....:( Aga, czy to mozliwe, zeby rzeczywiscie sie tak zakochal? Twierdzi, ze kocha, ze mu na niej zalezy. Czy to rzeczywiscie jest milosc, czy tak chore zauroczenie?
Gość
Gość - Oli w piątek, 13 grudzień 2013 02:37

Dziekuje Aga za Twoj czas i odp. Tak jest jak zycie paralizuje rozum. Nie wiem juz, co jest dobre, a co zle. Serce smieje mi sie w twarz. To samo serce, ktore ponad trzy lata temu wypelnialo mnie niewyobrazalnymm szczesciem. Czuje ogromna nadzieje i milosc do tego czlowieka. Jest moim przyjacielem, a przy przyjacielu byc sie powinno na dobre i na zle. Ja tak niestety czuje... Wiem, jestem zalosna i glupia. Nie potrafie jednak....przyklad= 3 dni temu mial sie wyprowadzac do hotelu, powiedzialam, ze wolalabym, zeby zostal....no i zostal... Boze, jestem glupia, sama siebie podkladam i tne sobie nadgarstki ale to wszystko z ogromnej obawy, ze jak zamknie drzwi, to juz nie wroci, a pozniej czekac mnie beda tylko bolace procedury alimentacyjne, kredytowe, sprzedaz domu, banki, urzedy, magistraty, przeprowadzka... Nie zostane w tym samym miesie, wiec szukanie nowej pracy, przedszkola, mieszkania... Samotna matka... w najgorszych koszmarach mi sie to nie snilo Na swieta zostaje sama w domu z synkiem. To byl wlasny wybor, nie kara. Tak chce. On wynajmuje pokoj na ten czas i ma wszystko przemyslec, w ktora idzie strone. W jednej z rozmow powiedzial, ze najwiekszym powodem, dla ktorego mialby zostac jest niechec zranienia mnie jeszcze bardziej.... Serio????? Tylko tyle??? To tak strasznie boli, ze ja nie znajduje w sobie gniewu, zlosci, nienawisci. Czuje jakbym zyla w innym wymiarze. Rzadko placze. Nie klocimy sie. mam nadzieje, ze on poczuje, ze tu jest jego dom i tu czuje sie dobrze. Tak, wiem, nie tego tu potrzeba, ale jak postawic sprawe w tym samym punkcie raz jeszcze. Przyjdzie z pracy i mam powiedziec " wiesz co, przemyslalam to, chce bys sie wyprowadzil i to jak najszybciej?" kompletnie zmielilo mi mozg. Czuje sie jak pacynka szmaciana. Uwazam sie za inteligentna osobe, a ta sytuacja chyba mnie troche przykleszczyla. Czuje sie jak chora psychicznie. Jakbym krzyczala tylko w srodku.

Dziekuje Aga za Twoj czas i odp. Tak jest jak zycie paralizuje rozum. Nie wiem juz, co jest dobre, a co zle. Serce smieje mi sie w twarz. To samo serce, ktore ponad trzy lata temu wypelnialo mnie niewyobrazalnymm szczesciem. Czuje ogromna nadzieje i milosc do tego czlowieka. Jest moim przyjacielem, a przy przyjacielu byc sie powinno na dobre i na zle. Ja tak niestety czuje... Wiem, jestem zalosna i glupia. Nie potrafie jednak....przyklad= 3 dni temu mial sie wyprowadzac do hotelu, powiedzialam, ze wolalabym, zeby zostal....no i zostal... Boze, jestem glupia, sama siebie podkladam i tne sobie nadgarstki :( ale to wszystko z ogromnej obawy, ze jak zamknie drzwi, to juz nie wroci, a pozniej czekac mnie beda tylko bolace procedury alimentacyjne, kredytowe, sprzedaz domu, banki, urzedy, magistraty, przeprowadzka... Nie zostane w tym samym miesie, wiec szukanie nowej pracy, przedszkola, mieszkania... Samotna matka... w najgorszych koszmarach mi sie to nie snilo :(:(:(:(:(:(:(:(:( Na swieta zostaje sama w domu z synkiem. To byl wlasny wybor, nie kara. Tak chce. On wynajmuje pokoj na ten czas i ma wszystko przemyslec, w ktora idzie strone. W jednej z rozmow powiedzial, ze najwiekszym powodem, dla ktorego mialby zostac jest niechec zranienia mnie jeszcze bardziej.... Serio????? Tylko tyle??? To tak strasznie boli, ze ja nie znajduje w sobie gniewu, zlosci, nienawisci. Czuje jakbym zyla w innym wymiarze. Rzadko placze. Nie klocimy sie. mam nadzieje, ze on poczuje, ze tu jest jego dom i tu czuje sie dobrze. Tak, wiem, nie tego tu potrzeba, ale jak postawic sprawe w tym samym punkcie raz jeszcze. Przyjdzie z pracy i mam powiedziec " wiesz co, przemyslalam to, chce bys sie wyprowadzil i to jak najszybciej?" kompletnie zmielilo mi mozg. Czuje sie jak pacynka szmaciana. Uwazam sie za inteligentna osobe, a ta sytuacja chyba mnie troche przykleszczyla. Czuje sie jak chora psychicznie. Jakbym krzyczala tylko w srodku.
Gość
Gość - Aga w czwartek, 12 grudzień 2013 10:00

Słuchaj Nie chcę Ci prawić morałów powinnaś to lub powinnaś tamto. Jeżeli sama przeczytasz to co napisałaś to dostrzeżesz takie zdania "straciłam do niego zaufanie", "dla niego ważny jest wygląd" "zamierza zwalić winę na mnie" - dziewczyno przecież to dzieciak, który nie dorósł do roli ojca, partnera, męża! Może wiek też robi swoje taki kryzys średniego wieku ale niezależnie od wszystkiego TY zasługujesz na szacunek i przede wszystkim powinnaś zacząć od siebie, czyli zacząć siebie szanować. Po takim czymś powinnaś wylać na niego "kubeł zimnej wody" to jedyna moim zdaniem szansa na to by się obudził z tego mirage'u w którym żyje. Wystaw jego walizki za próg i niech do niej jedzie natychmiast, albo niech sobie znajdzie inne lokum i zobaczy ile życie trosk i zmartwień z sobą niesie jak nagle będzie musiał sobie sam uprać, ugotować itd. Dziewczyno gwarantuję Ci, że nie minie miesiąc jak "kolega" będzie klęczeć przed Tobą i prosić Ciebie o wybaczenie. I nie wybaczaj bezwarunkowo, ma iść na terapię do psychologa i poznać dlaczego to zrobił a nie Ciebie obarczać winą, ta wina jest tylko po jego stronie. Jeżeli tego nie zrobisz to masz 90% szansy, że się to powtórzy. Zrób to jak najszybciej, ma się wyprowadzić!

Słuchaj Nie chcę Ci prawić morałów powinnaś to lub powinnaś tamto. Jeżeli sama przeczytasz to co napisałaś to dostrzeżesz takie zdania "straciłam do niego zaufanie", "dla niego ważny jest wygląd" "zamierza zwalić winę na mnie" - dziewczyno przecież to dzieciak, który nie dorósł do roli ojca, partnera, męża! Może wiek też robi swoje taki kryzys średniego wieku ale niezależnie od wszystkiego TY zasługujesz na szacunek i przede wszystkim powinnaś zacząć od siebie, czyli zacząć siebie szanować. Po takim czymś powinnaś wylać na niego "kubeł zimnej wody" to jedyna moim zdaniem szansa na to by się obudził z tego mirage'u w którym żyje. Wystaw jego walizki za próg i niech do niej jedzie natychmiast, albo niech sobie znajdzie inne lokum i zobaczy ile życie trosk i zmartwień z sobą niesie jak nagle będzie musiał sobie sam uprać, ugotować itd. Dziewczyno gwarantuję Ci, że nie minie miesiąc jak "kolega" będzie klęczeć przed Tobą i prosić Ciebie o wybaczenie. I nie wybaczaj bezwarunkowo, ma iść na terapię do psychologa i poznać dlaczego to zrobił a nie Ciebie obarczać winą, ta wina jest tylko po jego stronie. Jeżeli tego nie zrobisz to masz 90% szansy, że się to powtórzy. Zrób to jak najszybciej, ma się wyprowadzić!
Gość
Gość - Oli w środa, 11 grudzień 2013 21:03

Witam Was wszystkich... Czuje sie, jakby ktos wraz z sercem i dusza wyrwal mi wieksza czesc mozgu. Nie potrafie myslec logicznie. Dlatego, przedstawie po krotce moja sytuacje z nadzieja, ze ktos rzetelnie z intencja dobrego czlowieka powie, co powinnam robic. To glupia prosba, wiem. Jak mozna uzalezniac swoje wybory od opinii kogos w internecie(?)... Otoz taka opinia na pewno wieloe wniesie i otworzy mi nowe kanaly myslowe, moze dowiem sie czegos nowego... Moja historia jest taka... Jestesmy ze soba od ponad 3 lat, ja 29, on 37. Milosc jak z bajki, zgrani pod wzgledem emocjonalnym, te same priorytety, inteligentni, podobne pasje, radosc ze spedzania wspolnie czasu...Pojawila sie ciaza. Zaczelam miec kompleksy, bo zauwazylam, ze coraz rzadziej sie kochamy, a wiec czulam, ze w moim stanie uprawiamy seks juz tylko, kiedy ja o to poprosze, czasami ze lzami w oczach. Kidy dziecko mialo 3 miesiace odkrylam w komputerze Mojej Milosci wielomiesieczne, bardzo czeste, kilkugodzinne wizyty na stronach agencji towarzyskich. Oczywiscie zapewnial mnie, ze tylko z ciekawosci ogladal. Po kontach bankowych nie widzialam zadnych podejrzanych tranzakcji lub wyplat. Wiem, ze tego by nie zrobil. Bylo mi niezmiernie przykro i stopniowo stracilam do niego zaufanie... A moje poczucie wlasnej wartosci nadal spadalo (cialo po ciazy jeszcze mnie nie zadawalalo). Nie musze wspominac chyba, ze przy dziecku czestotliwosc seksu byla bardzo niska. Dziecko bardzo dlugo spalo z nami, wiec jak juz sie kochalismy, to w salonie na kanapie, podlodze. On juz byl tym sfrustrowany, ja zadowolona, ze mamy ten czas dla siebie. Dodam jeszcze tylko, ze ciaza pojawila sie bardzo szybko, bo juz po 4 miesiacach bycia razem. Rok temu oswiadczyl mi sie, mowiac, ze nigdy do nikogo tego nie czul i nigdy nie byl pewien tak, jak teraz, ze tak bardzo chce z kims byc. Przez caly czas powtarzal raz na jakis czas patrzac mi gleboko w oczy, bym mu obiecala, ze nigdy go nie zostawie, ze kocha mnie jak wariat. Mamy dwuletniego synka, dom na kredycie i....poltoramiesieczny romans... Moj narzeczony na wyjazdach integracyjnych wdal sie w romans. Na podstawie 4 weekendow, telefonow i smsow (dzieli ich ok 300km) twierdzi, ze sie zakochal, ze kocha, ze prawdopodobnie chce odejsc. Nie zamierzal mi sie do tego przyznac, wrocil z wigilii firmowej kompletnie zalany, wiec soprawdzilam jego tel, bo czulam, ze cos jest nan rzeczy. Zamierzal zwalic wine na mnie oskarzajac mnie o rozne bledy (jako wymowki do tego co zrobil) i ze juz nie kocha... Ona niezalezna, bez dzieci, rodziny, z mieszkaniem, samochodem,mieszkanie czyste, w weekndy mozna u niej lezec w lozku do ktorej sie chce, bo zadne male stopki nie przychodza o 6 i nie kaza wstawac i wlaczac bajek i siedziec przed tv dla towarzystwa... Dodam, ze jestem osoba dosc atrakcyjna, czego nie mozna powiedziec o tej drugiej pani. Owszem, brzydka nie jest, raczej przecietna. Ja wiem, ze dla niego bardzo liczy sie wyglad, ale teraz mowi, ze tym razem wyglad to nie wszystko. Nie chce isc do psychologa, bardzo licze, ze ktos tutaj poswieci swoje dobre serce i czas i ogarnie moje mysli... To jest bardzo swieza sprawa, jeszcze razem mieszkamy, nie klocimy sie, zyjemy jak przyjaciele, ale z bolem w sercach i oczach. Dadam jeszcze, ze odkad pojawil sie nasz synek, nasze zycie seksualne zaczelo kulec, az do tego stopnia, ze robilismy to szybko, by sie maly nie obudzil na dywanie w salonie, spieci, raz w miesiacu... Wiem, ze ona dala mu pelen relaks i seks jakiego dawno nie mial. To ona do niego podeszla i zaczela z nim flirtowac, mimo, ze mial obraczke na palcu (kiedy sie zareczylismy, oboje wlozylismy obraczki). On nie mogl przestac o niej myslec, zaczynaly sie telefony, smsy, a kiedy wyjechalam niedawno na miesiac do rodzicow z dzieckiem, poszli na calosc... Prosze, co w takiej sytuacji powinnam zrobic, pakowac sie i wyjechac? Walczyc? O co? On nie kocha mnie taka miloscia, jaka dazy ja. Powiedzial mi wczoraj, ze juz nigdy nie bedzie miedzy nami pasji, nawet, jesli zostanie. Co za paradoks! Zdradzajacy jeszcze ma wybor... Wiem, ze jestem zalosna, ja po prostu w to nie wierze, ze mozna miec tak silna wole zostawienia rodziny, narzeczonej, dac im odejsc setki km stad, bo poznal kogos 2 miesiace temu i sie zakochal....... Ludzie, o co chodzi...?

Witam Was wszystkich... Czuje sie, jakby ktos wraz z sercem i dusza wyrwal mi wieksza czesc mozgu. Nie potrafie myslec logicznie. Dlatego, przedstawie po krotce moja sytuacje z nadzieja, ze ktos rzetelnie z intencja dobrego czlowieka powie, co powinnam robic. To glupia prosba, wiem. Jak mozna uzalezniac swoje wybory od opinii kogos w internecie(?)... Otoz taka opinia na pewno wieloe wniesie i otworzy mi nowe kanaly myslowe, moze dowiem sie czegos nowego... Moja historia jest taka... Jestesmy ze soba od ponad 3 lat, ja 29, on 37. Milosc jak z bajki, zgrani pod wzgledem emocjonalnym, te same priorytety, inteligentni, podobne pasje, radosc ze spedzania wspolnie czasu...Pojawila sie ciaza. Zaczelam miec kompleksy, bo zauwazylam, ze coraz rzadziej sie kochamy, a wiec czulam, ze w moim stanie uprawiamy seks juz tylko, kiedy ja o to poprosze, czasami ze lzami w oczach. Kidy dziecko mialo 3 miesiace odkrylam w komputerze Mojej Milosci wielomiesieczne, bardzo czeste, kilkugodzinne wizyty na stronach agencji towarzyskich. Oczywiscie zapewnial mnie, ze tylko z ciekawosci ogladal. Po kontach bankowych nie widzialam zadnych podejrzanych tranzakcji lub wyplat. Wiem, ze tego by nie zrobil. Bylo mi niezmiernie przykro i stopniowo stracilam do niego zaufanie... A moje poczucie wlasnej wartosci nadal spadalo (cialo po ciazy jeszcze mnie nie zadawalalo). Nie musze wspominac chyba, ze przy dziecku czestotliwosc seksu byla bardzo niska. Dziecko bardzo dlugo spalo z nami, wiec jak juz sie kochalismy, to w salonie na kanapie, podlodze. On juz byl tym sfrustrowany, ja zadowolona, ze mamy ten czas dla siebie. Dodam jeszcze tylko, ze ciaza pojawila sie bardzo szybko, bo juz po 4 miesiacach bycia razem. Rok temu oswiadczyl mi sie, mowiac, ze nigdy do nikogo tego nie czul i nigdy nie byl pewien tak, jak teraz, ze tak bardzo chce z kims byc. Przez caly czas powtarzal raz na jakis czas patrzac mi gleboko w oczy, bym mu obiecala, ze nigdy go nie zostawie, ze kocha mnie jak wariat. Mamy dwuletniego synka, dom na kredycie i....poltoramiesieczny romans... Moj narzeczony na wyjazdach integracyjnych wdal sie w romans. Na podstawie 4 weekendow, telefonow i smsow (dzieli ich ok 300km) twierdzi, ze sie zakochal, ze kocha, ze prawdopodobnie chce odejsc. Nie zamierzal mi sie do tego przyznac, wrocil z wigilii firmowej kompletnie zalany, wiec soprawdzilam jego tel, bo czulam, ze cos jest nan rzeczy. Zamierzal zwalic wine na mnie oskarzajac mnie o rozne bledy (jako wymowki do tego co zrobil) i ze juz nie kocha... Ona niezalezna, bez dzieci, rodziny, z mieszkaniem, samochodem,mieszkanie czyste, w weekndy mozna u niej lezec w lozku do ktorej sie chce, bo zadne male stopki nie przychodza o 6 i nie kaza wstawac i wlaczac bajek i siedziec przed tv dla towarzystwa... Dodam, ze jestem osoba dosc atrakcyjna, czego nie mozna powiedziec o tej drugiej pani. Owszem, brzydka nie jest, raczej przecietna. Ja wiem, ze dla niego bardzo liczy sie wyglad, ale teraz mowi, ze tym razem wyglad to nie wszystko. Nie chce isc do psychologa, bardzo licze, ze ktos tutaj poswieci swoje dobre serce i czas i ogarnie moje mysli... To jest bardzo swieza sprawa, jeszcze razem mieszkamy, nie klocimy sie, zyjemy jak przyjaciele, ale z bolem w sercach i oczach. Dadam jeszcze, ze odkad pojawil sie nasz synek, nasze zycie seksualne zaczelo kulec, az do tego stopnia, ze robilismy to szybko, by sie maly nie obudzil na dywanie w salonie, spieci, raz w miesiacu... Wiem, ze ona dala mu pelen relaks i seks jakiego dawno nie mial. To ona do niego podeszla i zaczela z nim flirtowac, mimo, ze mial obraczke na palcu (kiedy sie zareczylismy, oboje wlozylismy obraczki). On nie mogl przestac o niej myslec, zaczynaly sie telefony, smsy, a kiedy wyjechalam niedawno na miesiac do rodzicow z dzieckiem, poszli na calosc... Prosze, co w takiej sytuacji powinnam zrobic, pakowac sie i wyjechac? Walczyc? O co? On nie kocha mnie taka miloscia, jaka dazy ja. Powiedzial mi wczoraj, ze juz nigdy nie bedzie miedzy nami pasji, nawet, jesli zostanie. Co za paradoks! Zdradzajacy jeszcze ma wybor... Wiem, ze jestem zalosna, ja po prostu w to nie wierze, ze mozna miec tak silna wole zostawienia rodziny, narzeczonej, dac im odejsc setki km stad, bo poznal kogos 2 miesiace temu i sie zakochal....... Ludzie, o co chodzi...? :(
Gość
Gość - Gosc w środa, 12 sierpień 2015 15:53

Witam jestem w takiej samej sytuacji tez dziecko dwa latka tez romans w pracy na wyjezdzie hotel mloda laska kilka dni razem w tyg spedzali tak razem kilka mc ja sama obowiazki dom wszystko i ciagle do mnie pretensje dokladnie to samo teraz to moja wina ze to wszystko sie wydarzyło wiem od jakis dwóch mc poki co boli jak cholera nie mam gdzie isc a po drugie za co i tak tkwię w tym wszystkim rozdziera od srodka i ciagle mysle kiedy klamal co zle zrobilam i nadal robie najgorsze jest to ze to my bardziej cierpimy niz oni głupie jestesmy tylko ze nasze dzieci tak bardzo potrzebuja tych ojcow nie wiadomo co robic w takiej sytuacji kazd.a decyzja jest zla

Witam jestem w takiej samej sytuacji tez dziecko dwa latka tez romans w pracy na wyjezdzie hotel mloda laska kilka dni razem w tyg spedzali tak razem kilka mc ja sama obowiazki dom wszystko i ciagle do mnie pretensje dokladnie to samo teraz to moja wina ze to wszystko sie wydarzyło wiem od jakis dwóch mc poki co boli jak cholera nie mam gdzie isc a po drugie za co i tak tkwię w tym wszystkim rozdziera od srodka i ciagle mysle kiedy klamal co zle zrobilam i nadal robie najgorsze jest to ze to my bardziej cierpimy niz oni głupie jestesmy tylko ze nasze dzieci tak bardzo potrzebuja tych ojcow nie wiadomo co robic w takiej sytuacji kazd.a decyzja jest zla
Gość
Gość - Joanna w sobota, 23 kwiecień 2016 08:48

Ja trochę się pomodliłam Bóg jest nieograniczony w czasie wiec nawet jeśli to było 3 lata temu... eh gdzie wartości rodzinne, chrzescijańskie dbanie przez faceta o dziecko .. Mam nadzieje że zmądrzał ZB Ciekawa jestem jak się to skończyło może to by dało wskazówki innym..

Ja trochę się pomodliłam Bóg jest nieograniczony w czasie wiec nawet jeśli to było 3 lata temu... eh gdzie wartości rodzinne, chrzescijańskie dbanie przez faceta o dziecko .. Mam nadzieje że zmądrzał ZB Ciekawa jestem jak się to skończyło może to by dało wskazówki innym..
Gość
Gość - dddd w środa, 11 grudzień 2013 19:57

Jakbym czytała o sobie...

Jakbym czytała o sobie...
Gość
Gość - anna w sobota, 16 listopad 2013 01:07

fajnie, ze artykuł został wzbogacony takim mini bilansem w formie pytań. Ile prawdy jest w stwierdzeniu, że terapeuta może zaprowadzic pacjenta nie dalej niż sam doszedł? Sądze,że w opini wielu osób jeśli ktos nie przeżył tego co ja, nie potrafi mi pomóc. Jak psychoterapeuta radzi sobię w przypadku takiej konfrontacji?

fajnie, ze artykuł został wzbogacony takim mini bilansem w formie pytań. Ile prawdy jest w stwierdzeniu, że terapeuta może zaprowadzic pacjenta nie dalej niż sam doszedł? Sądze,że w opini wielu osób jeśli ktos nie przeżył tego co ja, nie potrafi mi pomóc. Jak psychoterapeuta radzi sobię w przypadku takiej konfrontacji?
Gość
Gość - A w niedziela, 27 październik 2013 18:58

Buddy ciekawie to napisał Zgadzam się zdrada nie odbywa się tylko na poziomie cielesnym ale również intelektualnym i emocjonalnym - a to oznacza, że powrót do "rzeczywistości" jest trudny lub wręcz niemożliwy!

Buddy ciekawie to napisał Zgadzam się zdrada nie odbywa się tylko na poziomie cielesnym ale również intelektualnym i emocjonalnym - a to oznacza, że powrót do "rzeczywistości" jest trudny lub wręcz niemożliwy!
Gość
czwartek, 21 listopad 2024

Zdjęcie captcha

Do góry